Porażki na własnym parkiecie doznali kaliscy szczypiorniści. W sobotę w hali Arena Energa MKS Kalisz musiał uznać wyższość wyżej notowanego rywala Górnika Zabrze, któremu uległ 24:32. Po kwadransie gry utrzymywał się remis 6:6, ale na przerwę goście schodzili prowadząc już 17:14. W drugiej części kaliszanie mogli jeszcze wyjść na prowadzenie, gdy przy stanie 20:23 grali w podwójnej przewadze. Niestety doświadczony rywal na to nie pozwolił, a w końcówce seriami zdobywał gole, wygrywając ostatecznie różnicą 8 trafień.

"Od początku nie mogliśmy sobie poradzić w obronie, do której mozolnie przygotowywaliśmy atak pozycyjny. Zawiódł też środek rozegrania i tu nie do końca ze swojej roli wywiązał się Kamil Adamski. Cóż przeciwnik postawił naprawdę ciężkie warunki. To doświadczony zespół, który obecnie prezentuje wyższą od nas jakość. Oni grają o inne cele, głośno mówią, że chcą walczyć o medale mistrzostw Polski. Dla nas, jako beniaminka sukcesem będzie wejście do najlepszej ósemki." - podsumował radiuCENTRUM trener MKS-u Paweł Rusek.

W kaliskiej ekipie znów najskuteczniejszy był Michał Drej, zdobywca 7 bramek. Była to druga porażka z rzędu kaliskiej ekipy na własnym parkiecie, która jednak wciąż zachowuje realne szanse na wejście do czołowej ósemki PGNiG Superligi.

Energa MKS Kalisz – Górnik Zabrze 24:32 (14:17)

Energa MKS: Tatar, Zakreta – Drej 7, Klopsteg 3, Adamski 2, Bożek 2, Kniaziew 2, Szpera 2, Wojdak 2, Bałwas 1, Czerwiński 1, Krycki 1, Kwiatkowski 1, Kobusiński, Misiejuk.

Górnik: Galia – Czuwara 6, Sluijters 6, Buszkow 4, Tomczak 4, Bąk 3, Gogola 3, Daćko 2, Gromyko 2, Tatarincew 2, Fąfara.