Pięciosetowy pojedynek i niestety minimalnie przegrany tiebreak. W sobotę, w hali przy Łódzkiej kaliscy siatkarze stoczyli wyrównany bój z faworyzowanym Norwidem Częstochowa, który ostatecznie przegrali 2:3. Pierwszego seta kaliszanie wygrali 25:22. Kolejne dwa należały do gości i ograli kaliszan wysoko do 13-tu, a potem 21. W czwartej partii to kaliszanie od początku prowadzili i pozwolili zdobyć Norwidowi tylko 15 punktów. Jednak w końcówce tiebreaka lepsi okazali się goście, którzy tym samy wciąż są niepokonani w tegorocznych rozgrywkach. Mecz ocenił Radiu Centrum trener MKS-u Kalisz Mariusz Pieczonka.

na fot: Mariusz Pieczonka

"Wiadomo tie-break to taki set, w którym nawet jedna piłka może zadecydować o wygranej i w tej końcówce lepsi okazali się nasi przeciwnicy. Jeśli chodzi o cały mecz to były bardzo nierówne sety, ale mimo porażki ja jestem zadowolony z postawy naszych zawodników. Wreszcie zaczęli grać taką siatkówkę jakiej oczekuję. Było dużo dobrych wymian i skuteczny atak. To chyba największy plus tego spotkania, że wreszcie zdobywamy punkty atakiem. Uważam, że idzie to w dobrym kierunku i jeśli będzie tak dalej grać, to w tych ostatnich meczach pierwszej rundy możemy powalczyć, a nawet wygrać kilka z nich".

Jednym z elementów, który muszą kaliszanie poprawić to zagrywka. Kaliscy trenerzy wciąż jeszcze poszukują optymalnej, pierwszej szóstki. W spotkaniu z Norwidem Częstochowa w wyjściowym składzie znaleźli się atakujący Bartosz Łazarowicz i młody przyjmujący Łukasz Czajkowski. Po tej porażce kaliszanie zajmują dziewiąte miejsce w tabeli grupy 3 drugoligowych rozgrywek.

MKS Kalisz - Norwid Częstochowa (25:22, 13:25, 21:25, 25:15, 13:15).