Starosta ostrowski Włodzimierz Jędrzejak odmawia komentarzy na temat awarii gazociągu, do których doszło podczas budowy obwodnicy. Mimo, ze w to w jego gestii jest strona geodezyjna inwestycji. Przed miesiącem zaledwie wydał oświadczenie, w którym stwierdził, ze ani on ani jego urzędnicy nie czują się odpowiedzialni za awarie. Tymczasem: „Na mapach, które starostwo przygotowało dla nas nie było zaznaczonych rur gazociągu, co potwierdziła również badająca sprawę prokuratura"- mówi Marek Bereżecki, wicedyrektor Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Poznaniu:

„Projektanci pracują na podkładach geodezyjnych, które muszą być zarejestrowane w ośrodkach powiatowych. Wszystkie projekty są uzgadniane. Na podkładach, które otrzymaliśmy od starostwa tego gazociągu nie było. Teraz trzeba ustalić, kto zawinił."

Jak ma więc wyglądać dalsza współpraca, skoro to dopiero pierwszy z trzech odcinków obwodnicy, a prace przy budowie potrwają jeszcze kilka lat? „To jest problem inwestora, a nie mój"- mówi starosta Włodzimierz Jędrzejak:

„Powiedzieliśmy już wszystko na ten temat i nic więcej pani nie powiem, koniec. Nie ma co przeprowadzać żadnych kontroli. Wyraźnie. co miało być, to jest i nie mam nic więcej do powiedzenia na ten temat. Jeżeli panu Bereżeckiemu coś nie pasuje, to jego problem. Koniec, wszystko na ten temat. Geodezja przygotowuje mapy dla inwestora, dla biura projektów i to jest wszystko, co możemy zrobić, jeśli chodzi o urzędników. I nic więcej pani nie powiem, koniec z tym tematem, nic już nie będę mówił."

Do awarii gazociągów przy budowie ostrowskiej obwodnicy doszło dwukrotnie: 2 lipca i 3 września. Koszt naprawy wyceniony jest na 400 tysięcy złotych i jak na razie wciąż bez odpowiedzi pozostaje pytanie: kto za to zapłaci?

zeidlerrc.fm