Już byli w ogródku, już witali się z gąską. Kompromis wydawał się w być w zasięgu ręki. Aż tu nagle okazało się, że sprawa przybrała zupełnie inny obrót. Konflikt pomiędzy kaliskimi kupcami z rynku i okolicznych ulic a władzami miasta zaostrza się. Miasto chce podnieść czynsze, a prawie setka kupców jak jeden mąż mówi: NIE.

To miało być ostatnie spotkanie kaliskich kupców z władzami miasta. Ale nie było. I chociaż zaczęło się spokojnie- to skończyło prawie awanturą i groźbą kilkudziesięciu kupców, że wywiozą wiceprezydenta Kalisza na taczce.

Podczas czwartego już spotkania znów nie padły żadne konkrety, chociaż miasto swoją koncepcję kompromisu miało. Jacek Konopka, wiceprezydent Kalisza - zaproponował handlowcom przebranżowienie się, ożywienie bocznych ulic miasta, wydłużenie okresu ochronnego przy podwyżkach. Ale ci o przebranżowieniu się , np. na zamianę sklepu na lokal gastronomiczny - nie chcą słyszeć.

A o podwyżkach tym bardziej. Grożą nawet, że jeśli nie dogadają się z miastem - sprawę skierują do sądu. I to zbiorowo.

Władze Kalisza chcą zrównania stawek na czynsze do tych , które panują na rynku komercyjnym. A to oznacza, że jeśli ci, którzy płacą dzisiaj za metr2 około 40 złotych- po podwyżkach musieliby zapłacić prawie sto.

Podczas spotkania handlowcy liczyli, ż miasto poda wyjściową kwotę podwyżek. Taka jednak znów nie padła.