I po Festiwalu
20 lp. 2015 - 09:03 – red. wydania: wojtys@rc.fm
Niezwykle energetyczny występ Piotra "Glacy" Mohameda oraz brytyjski indie rock w wykonaniu The Kooks były wydarzeniem pierwszego dnia Jarocin Festiwal 2015. Na jarocińskiej scenie wystąpili również: Zmaza, Young Guns, Curly Heads, Skubas i Lao Che. Festiwal organizowany w tym roku w innym miejscu nabrał nowego wymiaru - prezentuje nie tylko punkową tradycję Jarocina, ale też otwiera się na nowe nurty i daje szansę młodym wykonawcom na zaistnienie przed festiwalową publicznością.
Otwarcie koncertów na Dużej Scenie należało do Zmazy, punkowej formacji z Trzcianki. Mimo tego, że zespół wrócił do Jarocina po ośmiu latach, pod sceną nie zabrakło oddanej publiki.
Po koncercie formacji Mama Selita nadszedł czas na pierwszą zagraniczną gwiazdę, zespół Young Guns.
"Jesteśmy daleko od domu i dziękujemy za to przyjęcie" - powiedział wokalista, Gustav Wood. Frontman zauważył, że ostatni raz w Polsce grali trzy lata temu, co jest stanowczo zbyt długim dystansem czasowym. Przyznał też, że jego polski jest gorszy niż angielski prezentowany przez publiczność, ale mimo to bardzo sprawnie wychodziło mu słowo "dziękuję", które podczas koncertu można było usłyszeć kilka razy.
Po świetnym występie Brytyjczyków z Young Guns na deskach festiwalu pojawili się rodzimi Curly Heads.
Jednym z mocniejszych punktów wieczoru okazał się występ formacji My Riot i nieposkromiona energia Piotra "Glacy" Mohameda, który na jarocińskiej scenie dał z siebie wszystko. Krzycząc "Zbudujmy ten festiwal" lider My Riot zjednoczył pod sceną jarocińską publikę, dając przy tym upust swojej energii. Punktem wieczoru okazało się pojawienie na scenie Magica, byłego gitarzysty Sweet Noise, który wspólnie z formacją My Riot odegrał kultowy "Dzisiaj mnie kochasz, jutro nienawidzisz".
"Nie ukrywam, że na początku koncertu był stres" - zdradził wokalista My Riot. "Zawsze tak jest na tych dużych scenach, że jest gorzej jeśli nie ma dużej ilości ludzi, a przynajmniej nie widzisz, że się schodzą. Ale w momencie kiedy ludzie dość szybko zaczęli dzisiaj napływać, tłum zaczął gęstnieć to zrobiło się bardzo fajnie. Przekaz płynął, muza płynęła i oni reagowali tak, jakby też tęsknili za tym, co mamy im do zaoferowania - podsumował swój występ Glaca.
Ostatnim polskim zespołem, który zaprezentował się podczas pierwszego dnia Jarocin Festiwal 2015 był zespół Lao Che. W repertuarze jarocińskiego koncertu tej grupy znalazły się m.in. utwory "Królowa", "Zombi", "Z kamerką wśród zwierząt buszujących w sieci", czy "A chciałem o sobie".
Pierwszy dzień Jarocin Festiwal 2015 zamknął występ formacji The Kooks.
Oprócz koncertów na Scenie Głównej, na terenie festiwalu odbyły się także: koncert wrocławskiego artysty Janka Samołyka oraz Nibylandia, spektakl teatralny z udziałem sześciu osób bezdomnych realizowany we współpracy ze stowarzyszeniem Kolektyw 1a, poznańskim Teatrem Nowym oraz Ośrodkiem dla Bezdomnych nr 1 w Szczepankowie.
Drugiego dnia Jarocin Festiwal 2015 publiczność otrzymała to, co kocha najbardziej - solidną dawkę zakurzonego rock'n'rolla w najlepszym wydaniu. KSU, Voo Voo, Budzy i Trupia Czaszka, Nowe Sytuacje, Muchy oraz Natalia Przybysz - to główne gwiazdy kolejnego dnia jarocińskiego festiwalu. Było głośno, butnie i nad wyraz energetycznie! Uzupełnieniem koncertów na Scenie Głównej były występy jedenastu finalistów Jarocińskich Rytmów Młodych. Fakt, iż prezentowali się przed główną festiwalową publicznością był radykalną zmianą w stosunku do poprzednich edycji imprezy. I co by nie powiedzieć ta formuła sprawdziła się doskonale.
Koncerty na Scenie Głównej uzupełniały wydarzenia towarzyszące - warsztaty Akademii Gitary, koncert formacji Magnificent Muttley, występ Dzieci Jarocina z udziałem wyjątkowych gości, warsztaty edukacyjne Legalnej Kultury oraz kino festiwalowe przygotowane przez Narodowy Instytut Audiowizualny.
Trzeciego dnia, na scenie jarocińskiego festiwalu wystąpił m.in. zespół Big Cyc. Dla członków tej formacji była to niezwykle sentymentalna podróż, gdyż pojawili się w Jarocinie po 25 latach. Grupa została owacyjnie przyjęta, a wśród publiczności przeważała opinia, że był to najlepszy show całej imprezy. To był nietypowy koncert, gdyż grupa zagrała dużo starych kawałków i przypomniała piosenki, które nie są przebojami, a mimo to najbardziej „rozkręciła” niedzielny koncert. Urzeczony niezwykłą koncertową atmosferą, na festiwalowej scenie do Big Cyca dołączył Tymon Tymański.
Skoro już jesteśmy przy Tymonie, to koncert jego formacji Tymon & The Transistors z gościnnym udziałem Roberta Brylewskiego, został dość brutalnie przerwany, przez szalejącą nad Jarocinem burzę, która dokonała sporych zniszczeń na terenie festiwalu. Na szczęście organizatorzy bardzo szybko poradzili sobie ze skutkami nawałnicy i już po pół godziny, Transistorsi wrócili na scenę, żeby dokończyć swój bardzo dobry od samego początku, występ. Kunszt muzyczny w połączeniu z absurdalnymi tekstami i świetnym kontaktem z publicznością – tak w skrócie można podsumować to, co Tymon razem z ekipą zaserwowali festiwalowiczom.
Całość niedzielnych występów otworzyły dwa zespoły, które w ubiegłym roku dostały wyróżnienia na festiwalu. Black Radio oraz Agnes B. Mary. Po ich dość ciekawych występach, które w obydwu przypadkach pokazały spory rozwój zarówno jednej jak i drugiej formacji, na scenę wkroczyli wspomniani wcześniej Tymon & The Transistors. Zanim doszło do opisanego wyżej sentymentalnego koncertu Big Cyc’a, na scenie jeszcze pojawił się, chwalony bardzo mocno przez krytyków, Organek. Zagrał poprawny koncert, nasycony dobrymi gitarowymi i transowymi brzmieniami i ciekawą energią.
Po Organku Big Cyc, który, według wielu był najlepszym koncertem całego festiwalu. Kiedy chłopaki skończyli, scena przeszła we władanie Australijczyków, grających celtyckiego rocka z The Rumjacks. Panowie dosłownie zawładnęli jarocińską publicznością. Energia, tradycyjne celtyckie linie melodyczne, i masa dobrej zabawy, zarówno na scenie jak i pod nią. Poza sceną zaś, to grupka bardzo pozytywnych ludzi, którzy chętnie gawędzili z ludźmi i pozowali do fotek. Zero gwiazdorstwa, plus świetna muzyka – mieszanka wybuchowa.
Później nadszedł czas na zdecydowanie najmocniejszy akcent całego festiwalu, czyli rodzime Acid Drinkers. Titus, Jankiel, Popcorn i Ślimak od samego początku pokazali, że nie będą brać jeńców. I tak było do końca. Ostro, mocno, szybko, energetycznie i bezkompromisowo. Publiczność reagowała dokładnie tak, jak powinna. Kurz, zamęt i pogo godne Jarocina.
Tegorocznym laureatem Jarocina została formacja Blue Deep Shorts z Warszawy. I to właśnie oni przejęli pałeczkę po Acid Drinkers. I tu pochwała dla organizatorów, za to, że zwycięzcy nie grają, tak jak w poprzednich latach w godzinach wczesno popołudniowych, tylko tuż przed gwiazdą wieczoru. I nie 20 a 40 minut. Bardzo dobry pomysł, który zwiększa szanse młodych kapel na pokazanie się przed solidną publicznością. Blue Deep Shorts zagrali bardzo dobry koncert, dryfując muzycznie w stronę Coldplay, ale zachowując jednak oryginalność.
Na koniec to, na co wielu tegorocznych festiwalowiczów czekało – Peter Hook and The Light. Były basista Joy Division oraz New Order. I to właśnie z repertuarem tych pierwszych Peter Hook i jego trupa przyjechali do Jarocina. I było tak, jak powinno być. Pomimo obaw, że nie uda się osiągnąć magicznego klimatu towarzyszącego oryginalnemu składowi JD, jednak się udało. Było profesjonalnie, sentymentalnie i magicznie właśnie. Cały festiwal zakończyło, odśpiewane z publicznością „Love will tear us apart”.
Kto nie był, niech żałuje, bo ilość muzycznych doznań zaserwowanych przez całe 3 dni festiwalu była ogromna. Teraz pozostaje nam tylko czekać na Jarocin Festiwal 2016.
Źródło: PRESTIGE MJM
Autor:
Personalia
- redakcja@rc.fm
Nazwisko:
Każde forum komentarzy umieszczone pod informacjami prasowymi na niniejszej stronie internetowej (www.rc.fm), nie jest moderowane w czasie rzeczywistym - komentarze nie są weryfikowane przed ich automatyczną publikacją. Nie jest dozwolone umieszczanie w ww. komentarzach: nazw i marek o charakterze komercyjnym, linków czy innego rodzaju przekierowań do innych stron internetowych i jakichkolwiek obiektów graficznych. Wpisy łamiące prawo należy zgłaszać na adres: adm@rc.fm. Wpisując jakikolwiek komentarz na niniejszej stronie internetowej (www.rc.fm), autor tego komentarza przyjmuje świadomie do wiadomości i świadomie akceptuje bezwarunkowe prawo właściciela niniejszej strony internetowej (www.rc.fm) do usunięcia lub modyfikacyjnego skrótu wpisanego komentarza oraz brak gwarancji zapewnienia ciągłości publikacji wpisanego komentarza, jako korespondencji niezamówionej przez właściciela niniejszej strony internetowej (www.rc.fm).