Kaliscy pielgrzymi powrócili z Częstochowy do rodzinnych domów. Już od Godziesz, a czasem jeszcze wcześniej krewni i przyjaciele witali ich kwiatami i domowym posiłkiem. Przy kościele św. Gotarda czekał na pątników ks. bp Stanisław Napierała i proboszczowie poszczególnych parafii. Stąd już wspólnie powędrowano do św. Józefa. Tak jak Maryję, pielgrzymi przywitali Go kładąc się krzyżem na przykościelnym asfalcie. To jedna z najbardziej wzruszających chwil tej pielgrzymki, która mocno zapadła w serca pątników.

"Doświadczyliśmy wszystkiego: i upału, i deszczu, ale było fantastycznie. Przeżycia są wspaniałe. Warto dla takiego przeżycia iść. Nieważne są te pęcherze i zmęczenie. Jeśli ma się intencję, to jakoś Pan Bóg prowadzi. - Dla mnie był to przede wszystkim czas świadectwa wiary. Mojego i tych, z którymi pielgrzymowałem. Był też dla mnie okazją doświadczenia wspólnoty Kościoła. Kościoła, który żyje i potrafi razem modlić się i cieszyć się. - To była przede wszystkim moja pierwsza pielgrzymka na Jasną Górę. No ale chyba będę musiał powtórzyć, ponieważ nie złapałem ani jednego bąbla."

Myśl o następnej pielgrzymce towarzyszyła chyba wszystkim pątnikom. Entuzjazm powitania rodzinnego miasta i bliskich osób kazał zapomnieć o wszystkich trudach drogi. I tak to już pozostanie do przyszłego roku. Pielgrzymi będą pamiętali same dobre chwile i wyruszą na kolejne, 373 już wędrowanie do Jasnogórskiej Matki.

delurarc.fm