"Psy są ufarbowane. Wdychają opary preparatu, a nawet mają nim wodę i łapki zabarwione" - czytamy w komunikacie na stronie wolontariatu schroniska dla bezdomnych zwierząt. Chodzi boksy, które zaimpregnowano specjalnym środkiem odkażającym. Jak zapewnił radioCENTRUM Jacek Kołata, kierownik kaliskiego schroniska zastosowana chemia nie stanowi żadnego zagrożenia dla zdrowia i życia czworonogów:

'Udało nam się przez cały rok, bez strat dla zwierząt, wygospodarować trochę środków własnych. Pod koniec roku poprosiliśmy też o pomoc mieszkańców i oni podarowali nam trochę impregnatu. W końcu nastał ten czas, kiedy mogłem trochę go dokupić, nie obawiając się, że coś jest popsute i wymaga naprawy. Dlatego zrealizowaliśmy to teraz. To jest jedyny powód. Nie bagatelizujemy żadnego problemu. Chodzi tylko o równomierne rozplanowanie budżetu na cały rok. Nie jest sztuką, abym doprowadził schronisko do bankructwa".

Kierownik wyjaśnił też, że wcześniej nie mógł tego zrobić, ponieważ niektóre z boksów miały usterki. Niedawno miała miejsce też awaria kotła, który udało się naprawić. Podobnych działań wymagała chłodnia.

Kołata dodał też, że - zgodnie z najnowszym rozporządzeniem ministerstwa rolnictwa - jest zobowiązany do rygorystycznego i regularnego stosowania środków deratyzacyjnych i dezynfekcyjnych.

"Właściwe każde opuszczenie pieska, a następnie pojawienie się nowego czworonoga w boksie zgodnie z nowymi przepisami skutkuje tym, że mamy tę chemię na podłogi i ściany wylewać. Niestety, chemia niszczy te deski, ale nie ma takiej możliwości, abym tego nie zrobił. Mam co 3 miesiące kontrolę z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii. Zawsze pada pytanie o dezynfekcję i deratyzację. Dzisiaj był wykonawca w tej sprawie i przywiózł specyfikację produktu, o którą pytał PIW" - dodał Kołata.

Kierownik zapowiada też, że wyciągnie konsekwencje prawne w stosunku do osób, które rozpowszechniają nieprawdziwe lub niepełne informacje dotyczące schroniska i jego pracy.