"Dobry, realny i pewny na niepewne czasy" - taki według prezydenta Kalisza jest budżet na przyszły rok. Podczas wtorkowej sesji miejscy radni pochylili się nad projektem miejskiej kiesy na przyszły rok dla Kalisza.

"Ostatnie lata, jak i rok, który za kilka dni rozpoczniemy to najtrudniejszy czas w historii samorządu. Gospodarka światowa zmaga się z negatywnymi skutkami pandemii COVID-19. Dotyczy to także naszego miasta. Na te trudne czasy skroiliśmy nasz przyszłoroczny budżet. Podjęliśmy szereg działań, które pozwolą na oszczędności i racjonalne wydawanie środków, co z kolei zapewni ciągłość realizacji zamierzonych celów" - przekonywał podczas sesji prezydent Kalisza. Złotówki do budżetu na trudne czasy, popłyną między innymi z wyższych podatków od nieruchomości: "Choć to niepopularne, musimy reagować na aktualne procesy gospodarcze. Drożeją produkty, usługi, dlatego konieczne było urynkowienie stawki tej opłaty lokalnej" - przekonywał Krystian Kinastowski: "Co istotne, miasto Kalisz nadal będzie mieć najniższy poziom opłat lokalnych w naszym regionie, a tym samym jedne z najmniejszych obciążeń dla mieszkańców. Ze względu na malejące dochody w podatkach, podjęliśmy decyzję o wdrożeniu działań prowadzących do oszczędności w wydatkach administracji – wydziałach Urzędu Miasta Kalisza i podległych magistratowi jednostkach. Daliśmy sygnał, żeby jeszcze dokładniej przyglądać się wydatkowaniu środków publicznych."

Szacowane dochody w przyszłym roku to nieco ponad 643 500 000 złotych, a wydatki - prawie 673 000 000. Spodziewany deficyty w wysokości blisko 30 000 000 zostanie sfinansowany z papierów wartościowych oraz tzw. wolnych środków.
Za tak skonstruowanym budżetem miasta głosowało 13 radnych z prezydenckiej koalicji i PiS, przeciwko było 9 radnych z Koalicji Obywatelskiej, klubu Polska 2050 i kaliskiej lewicy.