"Proszę przyjechać i pomóc mi odpalić samochód" - coraz więcej takich zgłoszeń w mroźne poranki otrzymywali w ostatnim czasie dyżurni straży miejskiej w Kaliszu i Ostrowie Wielkopolskim. Municypalni muszą pomagać w sytuacjach realnie zagrażających zdrowiu i życiu.

Tymczasem coraz częściej oczekiwania korzystąjących z numerów alarmowych są bezpodstawne i... wygórowane.

Dzwoniąc na numer 986, kierowcy spotykali się z odmową dyżurnego, a kaliski komendant, Dariusz Hybś wyraźnie podkreśla, że to do obowiązków municypalnych nie należy. Komendant powołuje się przy tym na wyniki kontroli NIK.

"W przypadku kilku straży miejskich Najwyższa Izba Kontroli zakwestionowała tego typu działania. W kontroli wykazała, że taka usługa nie wchodzi w zakres zadań strażników miejskich."

na fot.: Dariusz Hybś / komendant Straży Miejskiej Kalisza

"Czym innym jest przykładowo nagła pomoc matce z małym dzieckiem, gdzieś na miejskich obrzeżach; sąsiedzi z pomocą tam nie dotrą, a zmrok zapada. To interwencja w sytuacji zagrożenia zdrowia, czy życia", tłumaczy komendant.

Podobnie strażnicy nie pomogą w holowaniu auta, czy dowozie paliwa, a - niestety - kierowcy coraz częściej i tego oczekują.

Co ciekawe odpalać samochody chcą strażnicy miejscy w Ostrowie:

"Bardzo niskie temperatury, szczególnie nocą, powodują spadek wydajności akumulatorów i związane z tym trudności z uruchomieniem własnych, czterech kółek. Ostrowska Straż Miejska, podobnie jak w latach ubiegłych, kontynuuje bardzo popularną i niezwykle pomocną - zwłaszcza zimą - akcję. Wszystkie pojazdy służbowe, wyposażone zostały w kable do rozruchu, a jeden radiowóz, dodatkowo w Start Booster - specjalne urządzenie rozruchowe" – mówi Grzegorz Szyszka, komendant ostrowskich municypalnych.

"Warto jednak pamiętać, że czasem trzeba nieco poczekać. W pierwszej kolejności załatwiane są bowiem sprawy i interwencje dotyczące zagrożenia zdrowia i życia oraz porządku publicznego", czytamy w komunikacie biura prasowego ostrowskiego magistratu.