6 interwencji pracowników kaliskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt w Sylwestra - to wynik kilkudniowej kanonady fajerwerków w najstarszym mieście w Polsce. Jak powiedział radiuCENTRUM Jacek Kołata, szef kaliskiego schroniska, prawie wszystkie czworonogi jeszcze tego samego wieczoru odebrali właściciele. W placówce pozostał jeszcze jeden piesek, po którego nikt jeszcze się nie zgłosił.

"Informacja o zaginionym piesku jest już na 'naszym' Facebooku. Zakładamy, że właściciel wkrótce się po niego zgłosi. no chyba że jest to celowa zguba. Uważam, że tym razem było mniej interwencji w porównaniu do poprzedniego sylwestra. Dzięki temu 2-ch pracowników, którzy pełnili dyżur oraz 4 wolontariuszki mogły poświęcić czas na opiekę nad zwierzętami, które tutaj są, a nie na poszukiwanie i łapanie psów biegających po mieście".

na fot.: Jacek Kołata / szef kaliskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt

Kołata dodał też, że jest zawiedziony postawą kaliszan mieszkających tuż przy schronisku, których prosił o niepuszczanie fajerwerków bezpośrednio nad terenem schroniska.

"Znowu te fajerwerki był puszczane na ukos i wybuchały bezpośrednio nad naszym placem. Zwierzęta wpadały w panikę. Jedna z wolontariuszek zamieściła filmik na Facebooku pokazujący, co się działo z pieskiem, który przebywał w boksie w momencie, kiedy eksplodowały fajerwerki. Te zwierzęta były rzeczywiście przepłoszone. Dla nich jest to traumatyczne przeżycie. Podobnie jak dla małych dzieci. Później zwierzęta dochodzą do siebie przez jakiś czas".

Kilkunastominutowa kanonada fajerwerków przepłoszyła też ptactwo. Na kilka dni przed Sylwestrem na Prośnie w Parku Miejskim pojawiły się bardzo rzadkie gatunki kaczek, m.in. Tracze Nurogęsie, Świstun Zwyczajny i jego hybryda, który w Polsce widziano zaledwie 10 razy. Było też kilkaset kaczek krzyżówek, ale po sylwestrze w Kaliszu zostało ich niewiele.