W kwietniu zdecydowano, by nie kosić kaliskich trawników ze względu na suszę. W maju ratusz zapowiedział przystrzyżenie najbardziej zarośniętych skwerów - ale tylko do wysokości 10 cm. W czerwcu miejskie kosiarki ruszyły pełną parą: w miejscu wysokich traw i dzikich łąk, pojawiły się wygolone do gołej ziemi place.

„Jestem rozdarty cały czas podejmując decyzje i zgłaszając temat koszenia. Trawa została tak skoszona, że faktycznie może to wyglądać, jakby było jej mniej niż 10 cm, jednak jeśli się przyjrzymy i dłonią przesuniemy trawę, to zauważymy, że ona ma długość tych 10 cm. W maju mówiliśmy o tym, że będziemy się przyglądać sytuacji meteorologicznej. Obserwujemy, że prognozy przewidują opady deszczu Myślę, że trawa odrośnie i mam nadzieję, że tak się właśnie stanie” - powiedział radiuCENTRUM Paweł Bąkowski, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Kalisza.

Tymczasem, w związku z pracami na wałach przeciwpowodziowych Kanału Bernardyńskiego i głównego koryta Prosny, pod nóż poszły też parkowe krzewy:

„Wycięliśmy tam, na tym cyplu wszystkie krzaki, które gdy się zazieleniły, tworzyły ścianę samosiejek zupełnie bezsensownych, odcinających tę drogę od rzeki. W tej chwili ta rzeka płynie praktycznie cały czas wzdłuż tej alei, można wzdłuż niej spacerować. My to wszystko odsłoniliśmy, wykosiliśmy, zaczynamy o ten park po prostu dbać. Podjęte na bieżąco działania zmierzają ku temu, żeby park wyglądał zupełnie inaczej” - przekonuje natomiast Krystian Kinastowski, prezydent Kalisza.

na fot.: Krystian Kinastowski / prezydent Kalisza

I tak jak w samym ratuszu, tak i wśród mieszkańców opinie na temat koszenia i jego zaniechania są podzielone. Czy jednak pomiędzy puszczeniem miejskiej zieleni "na żywioł", a jej nadmiernym przycinaniem nie można znaleźć złotego środka?