Koronawirus ogranicza działalność wielu miejsc. Szczególnie trudno jest w ośrodkach zdrowia. Chodzi o dostępność - nie tylko do specjalistów, ale też do lekarzy pierwszego kontaktu.
W koźmineckiej przychodni jest nie inaczej. Aby dostać się do lekarza, trzeba poczekać, o czym najlepiej wiedzą sami pacjenci. Wiedzą i... skarżą się.

radioCENTRUM poprosiło o komentarz wójta Koźminka, Iwonę Michniewicz:

"Nie, nic o tym nie wiem. Są to przepisy dotyczące ochrony zdrowia. Należy zapytać panią menadżer Magdalenę Adamus. Myślę, że to nie jest też dla niej możliwe do przewidzenia, bo mimo tego, że z pewnością znacznie lepiej orientuje się w kwestiach związanych z funkcjonowaniem, czy z jakimiś planami względem służby zdrowia, niż ja. Też od niej nie zależy, zatem robi wszystko, żeby mieszkańców zaopatrzyć w to co jest możliwe przy tych obostrzeniach, które nadal w tej materii obowiązują."

na fot.: Iwona Michniewicz / wójt Koźminka

I urzędniczka odesłała nas do Magdaleny Adamus, kierownik Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Koźminku:

"W przypadku, gdy lekarz w czasie teleporady uzna potrzebę badania osobistego, pacjentów zapraszamy do gabinetu na konkretną godzinę. Bez zbędnej kumulacji pacjentów na poczekalniach, rozdzielając pacjentów infekcyjnych od nieinfekcyjnych. Pamiętając oczywiście o zasadach reżimu sanitarnego. Jest to szczególnie ważne w przypadku osób z chorobami współistniejącymi. Cierpiących na choroby serca, płuc, układu kostnego, trawiennego nie wolno narażać na ryzyko, jakim jest COVID-19 i nie tylko. Nic się w tej kwestii nie zmieniło."

Sytuacja w koźmineckim ośrodku przypomina tę z innych przychodni w kraju. "Pomimo trudnej sytuacji, pracownicy przychodni robią wszystko, aby zadbać o komfort i potrzeby pacjentów. Zapisy telefoniczne znacząco skracają na ogół długie kolejki, ale one przecież zawsze jakieś będą..." - zaznacza Magdalena Adamus:

"Staramy się w największym stopniu chronić naszych pacjentów przed zagrożeniem, które tak naprawdę nie minęło. Środki ostrożności muszą obowiązywać. Nie uważam, żeby przywrócenie kolejek w przychodniach, dziesiątek różnych pacjentów siedzących na poczekalniach i w ten sposób generowania kolejnych ognisk zakażeń koronawirusem i nie tylko, było w sumie lepszym i bezpieczniejszym rozwiązaniem. My tylko w ten sposób możemy tak naprawdę zapobiec i uchronić pacjentów przed kolejnymi zakażeniami. Na pewno nie dla słabszych i schorowanych osób - w grupie ryzyka to takie korzystne rozwiązanie, jeżeli chodzi o ogólną dostępność, tak jak było to przed pojawieniem się pandemii."

Jak podkreśla kierownik ośrodka, w warunkach epidemicznych zdrowie pacjentów jest podwójnie ważne. "Pacjenci tłoczący się w kolejkach to potencjalnie nowe ogniska COVID-19 i do tego nie możemy dopuścić", podkreśla Adamus. A niezadowolenie pacjentów musi ustąpić ich zdrowemu rozsądkowi.