113 pleszewian zginęło podczas nalotu dywanowego na dworzec w Komarnie pod Lwowem 9 września 1939 roku. Rodziny podoficerów 70. pułku piechoty wyjechały 1 września z Pleszewa na wschód, żeby "bezpiecznie przeżyć wojnę".

1 września pleszewskie koszary były puste. 70. pułk piechoty poszedł na wojnę. Żonom i dzieciom umożliwiono wyjazd do Lanckorony pod Lwowem, gdzie mieli spokojnie i bezpiecznie przeczekać wojnę. 79 lat temu nikt nie myślał, że potrwa ona 5 lat. Pociąg z pleszewianami wyruszył na wschód 1 września. Po dziewięciu dniach dotarł do Komarna. Na wysiadające z pociągu kobiety i dzieci spadły bomby. Ponad 100 osób zginęło na miejscu. Zostali pochowani w Komarnie. Ci, którzy ocaleli, wrócili i opowiedzieli, co przeżyli.

Po wojnie Komarno i grób pleszewian pozostał po ukraińskiej stronie. Pamięć o tragedii przetrwała w rodzinach i w zbiorowej pamięci pleszewian dzięki historykowi Michałowi Kaczmarkowi. Na cmentarzu przy ul. Kaliskiej w Pleszewie znajduje się replika krzyża z grobu w Komarnie i tablica z informacją. Zawsze też 9 września spotykają się bliscy ofiar.