Przed Sądem Okręgowym w Kaliszu w środę zapadł wyrok w sprawie trzech nastolatków oskarżonych o śmiertelne pobicie przed dyskoteką we Wtórku 25-letniego Damiana - strażaka ochotnika z powiatu kaliskiego. Kacper S., Adam B. i Mateusz S. zostali uznani za winnych i skazani na 4,5 roku więzienia.

„Ta śmierć była bezsensowna. Ta śmierć nikomu w żaden sposób nie pomogła, nikogo przed niczym nie uchroniła i nic nie przyniosła, oprócz wielkiej straty dla całego społeczeństwa, a w szczególności dla rodziców Damiana Bogulskiego. Damian Bogulski miał przed sobą całe życie i to życie w jednym momencie nagle zostało zmarnowane. Tą śmierć niewątpliwie spowodowali oskarżeni, ale trzeba też podkreślić to, że nie tylko życie Damiana Bogulskiego w momencie popełnienia tego czynu się skończyło, bowiem oskarżeni byli też normalnymi chłopakami. Dzisiaj mają 19 lat, 18 lat. W tamtym momencie ledwo co skończyli 17 lat” - powiedziała podczas ogłaszania wyroku sędzia Małgorzata Zimorska.

I to właśnie młody wiek i niekaralność były okolicznościami łagodzącymi. Przypomnijmy, że do pobicia doszło w czerwcu przed dyskoteką we Wtórku, siedem osób napadło na trzech pokrzywdzonych. W wyniku obrażeń Damian zmarł. Dla jego rodziców wyrok ten jest skandaliczny.

"Jak my mamy z tym żyć? Cztery lata za zamordowanie tak brutalne? Jak my mamy żyć teraz? Nie ma sprawiedliwości. Co my mamy teraz zrobić? Cztery lata? Ja się z tym nie pogodzę. Tego się nie da przeżyć. Nie pogodzimy się z tym. Będziemy się odwoływać dalej" - powiedział po ogłoszeniu wyroku ojciec zmarłego Damiana.

Wyrok nie jest prawomocny.