W brązowej wodzie pływały tysiące śniętych ryb, ale winnych zatrucia Baryczy nie ma. Prokuratura Rejonowa w Ostrowie Wielkopolskim, po trzech latach postępowania, umorzyła śledztwo w sprawie zatrucia rzeki na jej odcinkach w Wielkopolsce i an Dolnym Śląsku, do którego doszło latem 2020 r. Z badań biegłych wynika, że powodem były zanieczyszczenia z okolicznych pól, które do koryta dostały się wraz z intensywnie padającym wtedy deszczem. Najgorzej sytuacja wyglądała na wielkopolskim fragmencie rzeki między Raczycami a Uciechowem w powiecie ostrowskim.

"Poczynione przez Wielkopolski Inspektorat Ochrony Środowiska w Kaliszu ustalenia jednoznacznie wykluczyły, aby przyczyną zanieczyszczeń mogło być jedno punktowe źródło. Potwierdzeniem tego stanowiska były uzyskane w czasie śledztwa opinie biegłych w tym z dziedziny hydrologii, który potwierdził, że wzrost zanieczyszczeń w różnych miejscach może świadczyć o wypłukiwaniu się związków z pól. Z biegiem rzeki zanieczyszczenie było wyższe, a jednocześnie poziom tlenu malał. Jednocześnie, poza spływami biogenu z pól mogło też dojść do zmorzonego spływu zanieczyszczeń z miejsc składowania obornika" - powiedział radiuCENTRUM Maciej Meler, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.

na fot.: prokurator Maciej Meler

Biegli przeprowadzili też kontrole w okolicznych zakładach pod kątem sposobu stosowania środków chemicznych niebezpiecznych dla środowiska. W wyniku analiz wykluczono, by do zatrucia rzeki mogło doprowadzić któreś z przedsiębiorstw. Nie ma też mowy o celowym spuszczeniu nieczystości z pól i szamb do Baryczy. Z powodu niewykrycia sprawcy śledztwo umorzono.