Gwardia Opole wciąż niepokonana na pierwszoligowych parkietach piłki ręcznej. W sobotę, w hali Arena MKS Kalisz przegrał z liderem rozgrywek 31:39, a dla gości była to ósma z rzędu wygrana. Do przerwy kaliszanie przegrywali różnicą 4 bramek (16:20), a po zmianie stron MKS zmniejszył straty do dwóch trafień (19:21). Na więcej jednak doświadczeni rywale nie pozwolili. Gdy kaliszanie mieli problemy z kontratakami, to gwardziści z Opola zdobywali gole seriami, i ostatecznie wygrali różnicą 8 bramek. Ale trener MKS-u Mateusz Różański podziękował swoim podopiecznym za walkę:

"W drugiej połowie doszliśmy ich na dwie bramki i można było stworzyć jeszcze więcej emocji na boisku. Ale na pewno nasi chłopcy podjęli rękawicę i walczyli. Nieprzypadkowo Gwardia jest liderem. Na ich ławce są praktycznie wszyscy zawodnicy z ekstraklasowym doświadczeniem, a za samego chorwackiego zawodnika Nenada Zeljića dałbym każde nasze pieniądze. Cieszę się, że nasz zespół potrafił momentami nawiązać wyrównaną walkę i to dobrze wróży na przyszłość".

W MKS-ie po raz kolejny bardzo dobrze zaprezentował się Kamil Adamski, który zdobył najwięcej 7 bramek i został uznany najlepszym graczem w kaliskiej ekipie. Tymczasem oba zespoły ponownie spotkają się już w środę, tym razem w Opolu, w ramach rozgrywek Pucharu Polski. "Spróbujemy się zrewanżować" - dodał kaliski szkoleniowiec.

MKS Kalisz - Gwardia Opole 31:39 (16:20).

MKS: Trojański, Jarosz - Adamski 7/3, Surosz 6, Wawrzyniak 5, Adamczak 3, Sieg 3, Frankowski 2, Gomółka 2, Krzywda 2, Krupa 1, Salamon, Celek.