Ma 71 lat, jej jedynym środkiem lokomocji jest rower. Na dwóch kółkach robi dziennie minimum 20 km. Rocznie przejeżdża nawet 7000 km. Wnuczęta nazywają ją "szaloną babcią albo babcią wariatką". O Jadwidze Łuczak z Kuczkowa (pow. pleszewski) - aktywnej seniorce, miłośniczce dwóch kółek - z okazji Dnia Kobiet opowiada reporterka radiaCENTRUM w Pleszwie - Irena Kuczyńska.

Czy słońce świeci, czy pada deszcz, o świcie, po zapadnięciu zmroku, "w świątek, piątek" Jadwiga Łuczak przywdziewa odblaskową kamizelkę, na głowę nakłada kask, wsiada na rower i wyrusza z domu w Kuczkowie w świat. Prawie codziennie zmierza do Pleszewa, do Dziennego Domu Senior +, na siłownię, do sklepu po zakupy, do biblioteki, do urzędu. Czasem jedzie do Kalisza, Ostrowa Wlkp. do Dobrzycy, Wyszków, Magnuszewic - gdzie odwiedza rodzinę. Miesięcznie robi około 400 km. W lecie więcej, bo jeździ na rowerowe pielgrzymki do Lichenia, Częstochowy i dalej do Krakowa. Chwali ścieżki rowerowe dawnej stolicy Polski.

fot. archiwum prywatne Jadwigi Łuczak

Objechała na rowerze Pętle Bieszczadzką. Była też w Warszawie. Odkąd, po śmierci męża 20 lat temu, przesiadła się z auta na rower, zapomniała co to ból kolan, skończyły się problemy z biodrami. Nie ma cukrzycy ani nadciśnienia. Jeśli chodzi o dietę - unika węglowodanów, nie je chleba. Jest za pan brat z Facebookiem a na You Tube ma swoje ulubione podcasty. Wnuki mówią o niej "szalona babcia albo babcia wariatka". Ale kochają Jadwigę, są z niej dumne i wspierają nie tylko w obsłudze smartfona.