Sytuację po powodzi analizowali w czwartek na sesji radni w gminie Szczytniki, w powiecie kaliskim. Zdaniem miejscowych radnych kilku podtopień i zalań można było uniknąć. Mowa m.in. o spółce wodnej, która została zlikwidowana w gminie, a kiedyś zajmowała się melioracją rowów. "Gdyby te rowy były oczyszczone, nie mielibyśmy aż tak wiele zalanych pól i łąk. Czy nie da się reaktywować tej spółki?" - pytała na sesji radna Alicja Skrzybalska:
"Po spółce wodnej, która do tej pory zajmowała się melioracją w gminie, pozostały jeszcze wszystkie urządzenia melioracyjne, tylko że są one w bardzo złym stanie. Z tego powodu u nas na przykład zalało wiele łąk, z kórych trawa nadaje się teraz do wyrzucenia. W trzech miejscach były też zalane pola. Co prawda są tam studzienki melioracyjne, ale nieudrożnione i woda wylała. Dalej, na jednej z dróg powstało wielkie jezioro, które spowodowało straty na powierzchni ok. 1 ha. Oczywiście teraz ludzie nie zbiorą stamtąd ani kukurydzy ani pszenicy."

"Most w Gorzuchach - na rzecze Tymiance przed samymi torami - również jest nieudrożniony. W wyniku tych podtopień powstał tam wielki zator i woda zalała ogromną powierzchnię gruntów. Trzeba jak najszybciej zainterweniować w tej sprawie i udrożnić most"- dodaje radny Stanisław Matuszak.

Wójt Szczytnik Mirosław Juszczak obiecał zająć się problemem mostu w Gorzuchach. Natomiast, jeśli chodzi o spółkę wodną - to jakiś czas temu próbowano ją reaktywować. "Ale nam nie wyszło, bo mieszkańcy nie chcą za nią płacić. Dlatego jej nie ma i będzie trzeba pomyśleć nad innym rozwiązaniem" - wyjaśnił wójt Juszczak.

marciniakrc.fm