Słabi do przerwy i znakomici w drugiej połowie - takie dwa oblicza drużyny Open Florentyny Pleszew obejrzeli kibice w środowy wieczór w meczu na szczycie tabeli grupy B II ligi z MKS-em Skierniewice. W pierwszej połowie gospodarze pudłowali niemiłosiernie nawet spod samego kosza i przegrywali już 22:33 w 17 minucie. Zryw po przerwie pozwolił podopiecznym Dusana Radovicia odwrócić losy meczu. Ojcem zwycięstwa pleszewian był Adam Kaczmarzyk, zdobywca 31 punktów. "Wcale nie czuję się bohaterem" - powiedział Radiu Centrum skromny Kaczmarzyk, a wiceprezes klubu, Tomasz Serba podkreślał wagę zwycięstwa nad MKS-em Skierniewice.

"Był to dobry mecz w moim wykonaniu, ale na mój sukces pracowała cała drużyna. Moja zdobycz punktowa wynikała także z pracy kolegów. Nie wiem, dlaczego w pierwszej połowie zagraliśmy tak słabo. Byliśmy ospali, może trochę zlekceważyliśmy przeciwnika. W drugiej pokazaliśmy, że jesteśmy silny zespołem i potrafimy wygrywać z najlepszymi" - dodał skrzydłowy Open Florentyny.

"W pierwszej połowie nie kleiła nam się gra. Na dodatek była słaba skuteczność. W drugiej zespół pokazał, co potrafi i wynik jest taki, jaki jest. Po tej porażce w Łowiczu, mecz ze Skierniewicami był dla nas bardzo ważny. Udało nam się wygrać i to jest najważniejsze. Zawodnicy zrealizowali założenia taktyczne trenera w drugiej połowie meczu i cieszymy się ze zwycięstwa" - powiedział Radiu Centrum, Tomasz Serba.

Kluczowa dla losów meczu była trzecia kwarta, wygrana przez Open aż 33:13. W 36 minucie po kolejnej trójce Kaczmarzyka gospodarze prowadzili 72:57, a cały mecz ostatecznie zakończył się wygraną pleszewian 79:66. Open utrzymał pozycję lidera tabeli i wyprzedza dzięki lepszemu stosunkowi koszy Sudety Jelenią Górę oraz o jeden punkt BM Węgiel Stal Ostrów.

kmiecikrc.fm