Początkowo zapowiadało się na niespodziankę, ale po fatalnej czwartej kwarcie lider tabeli pewnie wygrał w Ostrowie - mowa o środowym meczu koszykarek Ostrovii, które słabo zagrały po przerwie i uległy AZS-owi Politechnice Koronie Kraków 55:66.

Ostrovia rozpoczęła mecz bardzo dobrze. Po trójce Marty Mistygacz po pierwszej kwarcie wygrywała 20:12. W 14 minucie po kolejnym celnym rzucie z dystansu, tym razem Karoliny Kaczmarek było już 28:16 dla gospodyń. Niestety, popełniały one proste błędy i do przerwy wygrywały już tylko 38:32. Po trzech kwartach był już remis 49:49. Korona kontynuowała serię w ostatniej odsłonie i rzuciła 15 punktów z rzędu. Ostrovię na kilka minut opanowała totalna niemoc w ataku. Biało-czerwone zupełnie nie potrafiły poradzić sobie z obroną strefową rywalek. "Mieliśmy pecha, bo jedyne moje antidotum na strefę, czyli Marta Mistygacz nabawiła się urazu w drugiej kwarcie. Na dodatek Milena Krzyżaniak dzień wcześniej skręciła staw skokowy. Lekarze stanęli na głowie, by mogła zagrać" - wyjaśnił Radiu Centrum trener Andrzej Kowalczyk. Tak czy owak jego zespół przegrał 55:66. Najwięcej punktów dla Ostrovii rzuciły: Rozwadowska 16 i Parysek 13.