Kobieta zmienną jest - dobitnie udowodniły to koszykarki Towarzystwa Sportowego Ostrovia, które po świetnym meczu w Żyrardowie, zagrały bardzo przeciętnie, żeby nie powiedzieć słabo w derby Wielkopolski z MKS-em Kon-Bet Konin. Podopieczne Piotra Czaski do przerwy prowadziły 28:22, ale w drugiej połowie zagrały znacznie gorzej, szczególnie w obronie. Po meczu cieszyła się pochodząca z Ostrowa, a obecnie grająca w barwach zespołu z Konina, Katarzyna Motyl, a przyczyn porażki próbowała doszukać się Milena Krzyżaniak.

„Bardzo się cieszę, że zagrałam ponownie w rodzinnym mieście i w końcu wyjeżdżam z Ostrowa z dwoma punktami. To zwycięstwo jest bardzo ważne dla mnie. Grałam przeciwko byłemu klubowi, przeciwko moim koleżankom. Wszystkim przy okazji dziękuję za pomoc, jaką zawsze mi okazywali. Na parkiecie nie było jednak mowy o sentymencie i koleżankach. Walczyłam o to, by wygrał mój obecny klub, czyli Konin i z tego się bardzo cieszę" - powiedziała Katarzyna Motyl.

„Nie wiem, co się stało z naszym zespołem. Może dało się we znaki zmęczenie? Bardzo nastawiałyśmy się na to spotkanie, gdyż były to derby Wielkopolski. Nie spodziewałyśmy się na pewno takiego wyniku. Chciałyśmy wygrać to spotkanie. Nie szło nam w ataku, a trochę zawaliłyśmy także w obronie. Musimy wraz z trenerem wyciągnać wnioski z tej porażki, bo na pewno przykro jest nam po takim meczu" - podsumowała Milena Krzyżaniak.

Ostrovia ostatecznie przegrała z MKS-em Konin 60:72. Najwięcej punktów dla pokonanych rzuciły: Skrzypczak 20 oraz Cebulska i Krzyżaniak po 10. W zespole z Konina najskuteczniejsze były zawodniczki pochodzące z Ostrowa. Motyl zdobyła 21 punktów, a Paulina Misiek 13. Warto dodać, że w Ostrovii zagrała jej młodsza siostra Agnieszka, która rzuciła 6 punktów.

kmiecikrc.fm