Wygrywali tylko na samym początku i na końcu, ale emocji, których dostarczyli kibicom nie da się zapomnieć. Mowa o piłkarzach ręcznych Ostrovii, którzy po niewiarygodnym wręcz spotkaniu pokonali Viret Zawiercie 35:33.

Ostrowianie w pierwszej połowie przegrywali już 9:17. Do przerwy zmniejszyli straty do czterech bramek. W drugiej połowie doprowadzili do remisu, by później znów tracić do rywala 5 bramek. W dramatycznej końcówce przechylili jednak szalę zwycięstwa na swoją stronę. „Faktycznie ten mecz przejdzie do historii ostrowskiego szczypiorniaka" - powiedzieli Radiu Centrum jeden z bohaterów spotkania Damian Krzywda i trener Ostrovii, Paweł Rusek:

„Ten mecz kibice będą pamiętać pewnie długo. Mam jednak nadzieję, że szybko zagramy jeszcze lepsze spotkania. Grunt, że wygraliśmy. Słabo zaprezentowaliśmy się na początku, ale wynik na tablicy jest korzystny dla nas i trzeba się z tego cieszyć" - ocenił Damian Krzywda.

„Dla kibiców był to bardzo ciekawy mecz. Pierwsza połowa spotkania w naszym wykonaniu była bardzo słaba. Jeśli chodzi o defensywę, można powiedzieć, że była nawet żenująca. Około 42 minuty udało nam się dojść do remisu, jednak znowu coś się zacięło. Przeciwnik uciekł nam na 4-5 bramek. Wziąłem czas. Myślę, że to pomogło. Zwrot akcji o 180 stopni. Przeciwnik stanął" - podsumował trener Ostrovii.

Ostrovia w końcówce zagrała fantastycznie. Do remisu doprowadził Krzywda. Ten sam piłkarz ręczny rzucił 34 bramkę dla Ostrovii, a na kilkanaście sekund przed końcem zwycięstwo gospodarzom zapewnił Łukasz Jaszka. Niewiarygodną zdobycz bramkową zapisał na koncie Damian Krzywda, który aż 15 razy pokonywał golkipera gości. Siedem bramek dołożył Jakub Tomczak. Ostrovia z dorobkiem 4 punktów zajmuje siódme miejsce w tabeli pierwszej ligi.

kmiecikrc.fm