Drugiej porażki z rzędu doznały koszykarki Ostrovii, które w niedzielny wieczór przegrały w Łodzi z tamtejszym ŁKS-em 66:73. Po tej porażce sytuacja w tabeli zespołu Kaspra Smektały mocno się skomplikowała. Walka o miejsce w czwórce zapowiada się pasjonująco.

Ostrovia w Łodzi grała falami. W 10 minucie prowadziła 25:18, by w drugiej kwarcie kompletnie stanąć i przez ponad 5 minut nie rzucić punktu. "Niestety kolejny raz niewiele do gry wniosły zmienniczki i to mnie martwi. Musimy z tym coś zrobić" - powiedział zaraz po meczu Radiu Centrum trener Kasper Smektała. W trzeciej kwarcie Ostrovia odzyskała prowadzenie. Po trójce Katarzyny Trzeciak w 28 minucie było 54:51 dla przyjezdnych. Niestety, w ostatniej odsłonie ŁKS odskoczył na kilka punktów i utrzymał prowadzenie do końca. Ostrovia nie wykorzystała faktu, że dwie liderki łodzianek Głocka i Grzelak grały z czterema faulami. "ŁKS pokazał dojrzałość. Wykazał się większym cwaniactwem. Szkoda, bo zwycięstwo było w naszym zasięgu" - powiedział Radiu Centrum Kasper Smektała. Najwięcej punktów dla Ostrovii w Łodzi rzuciły: Trzeciak 20, Żurkowska 16 i Kaczmarek 10. Boli nie tylko porażka, ale także fakt, że Ostrovia praktycznie równo z syreną przegrała różnicą większą niż pokonała ŁKS w Ostrowie. Oby to się nie zemściło w końcowym rozrachunku w walce o miejsce w czołowej czwórce.