Nie sama porażka z mocnym Anwilem Włocławek, ale przede wszystkim jej styl zabolał ostrowskich fanów koszykówki, którzy w niedzielny wieczór w Arenie Kalisz przeżyli rozczarowanie grą beniaminka ekstraklasy. Porażkę można było wkalkulować, ale brakowało przysłowiowego "gryzienia parkietu" i heroicznej wręcz walki, której od koszykarzy wymagają kibice. "Zabrakło nam przede wszystkim zespołowej gry w obronie" - powiedział Radiu Centrum trener Zoran Sretenović.

"Od początku meczu z Anwilem nie było zespołowej gry w obronie, która pomaga także w kreowaniu ataku. Zabrakło również koncentracji oraz pewności siebie i wiary, że możemy grać na poziomie ekstraklasy. Oczywiście, jest różnica między ekstraklasą, a pierwszą ligą, w której do tej pory grała większość moich polskich zawodników. Tłumaczyłem po meczu koszykarzom, że to nie jest kwestia różnicy w umiejętnościach zawodników, ale w szybkości podejmowaniu poszczególnych decyzji. W ekstraklasie wszystko dzieje się szybciej. Nad tym musimy pracować i budować naszą grę w kolejnych meczach" - powiedział Radiu Centrum Zoran Sretenović.

Trener BM Slam Stali Ostrów ma duży ból głowy, bo większość polskich zawodników z jego drużyny nie grała w ekstraklasie lub notowała w niej tylko epizody. To co sprawdzało się w pierwszej lidze, nie funkcjonuje w ekstraklasie, gdzie jest szybsza i bardziej fizyczna koszykówka. Beniaminek na razie płaci przysłowiowe frycowe. Nikt nie mówił, że będzie łatwo, a ostrowskim kibicom pozostaje wiara, że w kolejnych meczach będzie po prostu lepiej.