Kolejny horror swoim kibicom zgotowali piłkarze ręczni Ostrovii. W sobotnim meczu z rezerwami mistrza Polski, Vive Tauron II Kielce wygrali 26:25, rzucając zwycięską bramkę niemalże równo z końcową syreną. Bohaterem ostatniej akcji został Damian Krzywda, który po meczu w rozmowie z Radiem Centrum przyznał, że wcale nie czuje się ojcem zwycięstwa, a trener Krzysztof Przybylski nie krył, że każdy taki mecz w wykonaniu jego podopiecznych kosztuje go sporo nerwów.

"Nie jestem bohaterem. Wszedłem na boisko i zrobiłem swoje. Graliśmy zagrywkę, którą trzeba było skończyć rzutem i szczęśliwie się udało, że wykorzystałem ten ostatni rzut. Wygraliśmy i dwa punkty zostały w Ostrowie" - powiedział Radiu Centrum Damian Krzywda.

"Cieszy to, że wygraliśmy jedną bramką po ciężkiej walce. Ważne, że do naszego dorobku dopisane są dwa punkty. Młodzi zawodnicy z Kielc pokazali jednak, że potrafią grać w piłkę ręczną i ciężko było. Jeśli chodzi o ostatnią akcję, zagrali mniej więcej tak, jak ją ustawiliśmy na czasie. Mieliśmy zagrać krzyżówkę z lewej strony i gdzieś tam to wyszło. Nie było jednak ustalane, kto będzie rzucał. To, że akurat Damian Krzywda przymierzył, wynikło po prostu z gry" - powiedział Radiu Centrum trener Ostrovii, Krzysztof Przybylski.

na fot. Szalona radość szczypiornistów Ostrovii z "wyszarpanego" zwycięstwa w samej końcówce meczu

Najwięcej bramek dla Ostrovii rzucili: Kuśmierczyk 6, Krzywda 5, Tomczak i Staniek po 4. Ostrovia odniosła piąte z rzędu zwycięstwo i z dorobkiem 10 punktów jest wiceliderem tabeli grupy B I ligi szczypiornistów.