Wygrali dwa mecze, a i tak nie awansowali do ćwierćfinału Mistrzostw Polski Juniorów w piłce ręcznej. Szczypiorniści Ostrovii w niedzielę w Zamościu przeżyli prawdziwy dramat, bo od awansu dzieliła ich jedna bramka.

Pokonali Górnika Zabrze 33:32, wygrali z Padwą Zamość 36:28, ale po dwóch dniach rywalizacji nie byli pewni awansu. Wszystko przez to, że Górnik w sobotę ograł MTS Kwidzyn 29:26. Ostrovia wiedziała, że może sobie pozwolić w niedzielę na porażkę z zespołem z Kwidzyna, ale różnicą maksymalnie dwóch bramek. Biało-czerwoni zagrali poważnie osłabieni bez kontuzjowanego Kacpra Krawczyka. "Brakowało przede wszystkim braci Pawlaków, których rodzice przed najważniejszym meczem sezonu zabrali na wakacje. W pełnym składzie w cuglach wygralibyśmy to spotkanie i mogliśmy awansować do FinalFour" - powiedział radiuCENTRUM trener Ostrovii, Rafał Stempniak. Zdziesiątkowani ostrowianie walczyli do końca ambitnie. Prowadzili nawet 22:19, ale później posypała się gra. W ostatniej akcji meczu mieli rzut na wagę awansu, ale nie trafili. Przegrali 28:31, o jedną bramkę za dużo niż mogli i zajęli trzecie miejsce w turnieju.