Zapisując się 10 miesięcy temu na zawody Enea IronMan w Gdyni nie potrafił dobrze pływać. Tak się jednak zawziął, że ukończył morderczy dystans, choć wcześniej nigdy nie wystartował w żadnym triathlonie. Grzegorz Leśniak z Ostrowa może poszczycić się niebywałym wyczynem. Pokonał własne słabości i ukończył zawody składające się z 3,8 km pływania, 180 km jazdy rowerem i przebiegnięcia 42 km 195 metrów, czyli maratonu. „Wiedziałem, że jestem w stanie tego dokonać” – powiedział radiuCENTRUM Grzegorz Leśniak.

„Nie odstępowała mnie ta myśl, że zrobię coś takiego. Czułem to po prostu. Wiedziałem, że dam radę, a przede wszystkim nauczę się pływać. Zacząłem chodzić na treningi pływackie. Dużo biegałem. Trochę mniej jeździłem na rowerze, bo byłem dobrze wyjeżdżony poprzez poprzednie lata. Udało się to wszystko poskładać w całość. Same zawody były przygodą, ale też ogromną walką ze sobą. Przede wszystkim pływanie. Pływanie w morzu to jest zupełnie inny świat niż pływanie w basenie. Mój organizm nie jest w ogóle przyzwyczajony do takiego środowiska wodnego. Kiedy wszedłem do wody, przez pierwsze 800 metrów zapomniałem, jak się pływa. Mimo tego, wiedziałem, że uda mi się to ukończyć. Płynąłem z całych sił” – powiedział radiuCENTRUM Grzegorz Leśniak.

Ostrowianin zmieścił się w limicie czasu na pływanie, później sporo nadrobił na rowerze i wyruszył na trasę maratonu, którą wcześniej ukończył raz w życiu. Cały morderczy dystans w Gdyni pokonał w czasie 15 godzin 20 minut i 25 sekund. „Gdy na mecie usłyszałem: YouareIronMan, byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie” – podkreśla Grzegorz Leśniak.