Prowadzili różnicą 9 bramek, ale i tak doszło do dreszczowca. Mowa o piłkarzach ręcznych Rebud KPR Ostrovii Ostrów, którzy w czwartek wieczorem w Lubinie wygrali z Zagłębiem 33:32, prowadząc w pierwszej połowie nawet 21:12. Stracili jednak 6 bramek z rzędu i choć wygrywali nadal różnicą 3 do 5 trafień, doszło do nerwowej końcówki, w której ostrowskiej drużynie dopisał łut szczęścia. Tak było choćby wtedy, gdy Kamil Adamski przy stanie 29:28 dla Ostrovii nie wykorzystał rzutu karnego, ale odbita piłka wróciła do niego i zamienił ją na bramkę. Znajdujący się w życiowej formie rozgrywający powiedział radiuCENTRUM, że sam czuje się wyśmienicie, ale siłą Ostrovii jest drużyna.

„Bardzo dobrze się czuję. Wydaje mi się jednak, że w ostatnim czasie cały zespół wygląda świetnie. Kto nie wejdzie na boisko, utrzymuje niesamowitą jakość. Dima Smolikow robi niesamowite rzeczy. Daniel Reznicky bardzo pomaga na kole. Świetnie w obronie wyglądają zarówno Krzysztof Misiejuk jak i Robert Kamyszek. W środku obrony robią niesamowitą robotę. Bramka odbija, skrzydła kończą. Cóż mogę powiedzieć? Bardzo przyjemnie się gra. Faktycznie nigdy w życiu takich statystyk nie miałem. Na pewno ma na to wpływ, że zespół ufa mi przy rzutach karnych, bo w ostatnich meczach było dużo bramek z siódmego metra” – powiedział radiuCENTRUM Kamil Adamski.

Rebud KPR Ostrovia wygrała piąty mecz z rzędu w Orlen Superlidze i z dorobkiem 28 punktów wróciła na trzecie miejsce w tabeli. 11 grudnia w Ostrowie podejmie wicemistrza kraju, Industrię Kielce i można powiedzieć, że będzie to mecz na szczycie tabeli Orlen Superligi.

Zagłębie Lubin – Rebud KPR Ostrovia Ostrów 32:33 (14:21)
Rebud KPR Ostrovia: Krekora 3/12 – 25%, Zimny 7/30 – 23% - Reznicky 8, Smolikau 8, Adamski 7, Kamyszek 5, Tomczak 2, Rybarczyk 1, Szpera 1, Marciniak 1, Misiejuk, Stankiewicz.

na fot.: Radość ostrowskiej ekipy po zwycięstwie w Lubinie.