Owacją na stojąco ostrowscy kibice przywitali powracającego do BM Slam Stali, Marca Cartera. Amerykanin ponowny debiut w barwach ostrowskiego klubu zanotował w meczu z AZS-em Koszalin, niespodziewanie przegranym przez BM Slam Stal. Carter przebywał na parkiecie długo, bo prawie 27 minut. W tym czasie zdobył 14 punktów, wykorzystując 6 na 14 rzutów z gry. Zanotował także 5 zbiórek, 1 asystę i 2 przechwyty. "Wiele spraw zadecydowało o tym, że wróciłem do Ostrowa" - powiedział radiuCENTRUM Marc Carter.

"Czy przypuszczałem, że jeszcze zagram w Ostrowie? Nigdy nie wiesz, co wydarzy się w karierze. Zacząłem sezon na Litwie. Nie był to najlepszy czas dla mnie. Starałem się, ale nie zawsze wychodzi, tak jak oczekujesz. Czasami po prostu coś nie gra i potrzeba zmian. Odszedłem stamtąd i spędzałem przez półtorej miesiąca czas z rodziną. Bardzo zależało mi na tym, by Boże Narodzenie być z nią w USA, bo od dawna nie spędzałem świąt w ojczyźnie".

Carter nie powinien mieć problemu z wkomponowaniem się w drużynę. Zna przecież taktykę trenera Emila Rajkovicia. "Są jednak inni zawodnicy niż w poprzednim sezonie. To praktycznie inna drużyna" zaznacza w rozmowie z radiemCENTRUM amerykański koszykarz. Dodajmy, że BM Slam Stal rozwiązała kontrakt ze środkowym Kevinnem Pinkneyem.