Choć lider grał z przedostatnim w tabeli zespołem, to do zwycięstwa potrzebowali pięciu setów. Mowa o kaliskich siatkarzach, którzy w środowy wieczór pokonali w Ozorkowie tamtejszą Bzurę 3:2. Gospodarze zaczęli odważnie i bez kompleksów i pewnie wygrali dwa pierwsze sety do 19-tu. Kaliszanie przebudzili się w trzeciej odsłonie którą wygrali do 23. W czwartym secie siatkarze MKS-u zwyciężyli do 20-tu, a w tie-breaku już wyraźnie zdominowali przeciwników. W decydującym secie gracze Bzury zdobyli zaledwie 6 punktów. Mecz ocenił Radiu Centrum drugi trener MKS-u Andrzej Płócienniczak:

"Początek meczu w Ozorkowie to kolejny dowód, że każdy zespół motywuje się na pojedynek z liderem. W pierwszych dwóch setach nie radziliśmy sobie z ich atakami. W trzecim już sprowadziliśmy ich na ziemię. Wreszcie zaczęliśmy pracować blokiem i poprawiliśmy zagrywkę. Dzięki temu odrzuciliśmy ich od siatki i łatwiej wychodziły kontry. Ale tak wygrana naprawdę nie przyszła nam łatwo."

Było to już dwunaste zwycięstwo kaliskiej drużyny. Wygrana w Ozorkowie pozwoliła kaliszanom umocnić się na pierwszym miejscu w tabeli. Nad kolejnym zespołem MKS ma już 7 punktów przewagi, a do zakończenia rundy zasadniczej kaliskiej ekipie pozostały jeszcze trzy spotkania. Najbliższe rozegrają 31 stycznia w hali przy Łódzkiej, gdzie zmierzą się z Lechią Tomaszów Mazowiecki.

Bzura Ozorków - MKS Kalisz 2:3 (25:19,25:19,23:25,20:25,6:15).