Przegrywają mecz za meczem, a mimo tego na ich ustach pojawia się uśmiech - mowa o siatkarzach Salosu Ostrów, którzy w sobotni wieczór przegrali dziesiąty mecz z rzędu - poza jednym wyjątkiem - ponownie 0:3. Wicelider tabeli II ligi, LKS Czarni Rząśnia, pokonał Salos w setach do 22, 15 i 17. "Nam radość sprawia każda, pojedyncza dobra akcja" - powiedzieli Radiu Centrum trener Jan Kamiński i zawodnik Salosu, Tobiasz Łyczywek.

"Z pozytywów w tym meczu dostrzegam przede wszystkim to, że chłopcy nie spuścili głowy. Po drugie - nie wystraszyli się przeciwnika, chociaż znali go dość dobrze i wiedzieli, jak jest mocny. Walka była od samego początku bez respektu dla rywala. Wyglądało to naprawdę optymistycznie. To, co potrafimy i umiemy grać, zrobiliśmy najlepiej, jak tylko mogliśmy" - chwalił swój zespół Jan Kamiński.

"Pierwszy set był bardzo fajny w naszym wykonaniu. Koledzy zagrali rewelacyjnie. Kilka błędów zaważyło na końcowym wyniku 22:25. Równie dobrze mogliśmy tego pierwszego seta wygrać i byłoby spore (oczywiście pozytywne) zdziwienie. Niestety, skończyło się tradycyjnie 0:3. Jesteśmy na takim etapie, że każda udana akcja, każdy zdobyty punkt powoduje, że my się cieszymy" - powiedział Radiu Centrum Tobiasz Łyczywek.

Salos Ostrów bez punktu zamyka tabelę grupy 3 II ligi. W 10 meczach beniaminkowi udało się ugrać zaledwie jednego seta. Mimo sromotnych porażek, ostrowscy amatorzy nie poddają się i zapowiadają dalszą walkę, a przede wszystkim naukę siatkówki na drugoligowym poziomie.