Mogli wygrać, ale równie dobrze przegrać, a ostatecznie zremisowali z wiceliderem - mowa o piłkarzach ręcznych Ostrovii, którzy ponownie zgotowali swoim kibicom ogrom emocji. Po dramatycznym i zaciętym boju zremisowali z KSSPR-em Końskie 30:30. W 50. minucie Ostrovia prowadziła 28:26, ale sześć minut później to goście mieli dwie bramki przewagi. Biało-czerwoni na 45 sekund przed końcem po rzucie Michała Bałwasa doprowadzili do remisu, a później wybronili akcję przyjezdnych. Po meczu Michał Bałwas, Arkadiusz Galewski i trener Witold Rojek przyznali w rozmowie z Radiem Centrum, że po podziale punktów mają mieszane uczucia.

"W końcu można powiedzieć, że to my dogoniliśmy rywala, a nie na odwrót. Ostatnią akcję udało się nam też obronić, bo goście mogli rzucić decydującą bramkę. Na pewno jest lekki niedosyt. Wiedzieliśmy, że zespół z Końskich nie przyjechał do Ostrowa w najmocniejszym składzie. Jest to jednak wicelider tabeli i myślę, że z przebiegu spotkania ten remis jest sprawiedliwym wynikiem" - powiedział Radiu Centrum Michał Bałwas.

"Szkoda, bo pozostaje w nas dość duży niedosyt. Mogliśmy naprawdę urwać zespołowi z Końskich dwa punkty. Cieszymy się z tego jednego, bo nie byliśmy przecież faworytem pojedynku. Skazywano nas na porażkę, więc ten jeden punkt cieszy" - powiedział Radiu Centrum Arkadiusz Galewski.

"Na pewno chcieliśmy ten mecz wygrać. To nie ulega wątpliwości. Zwłaszcza, że po tych trzech ostatnich spotkaniach cały czas chodzi za nami przegrywanie meczów w końcówkach, niedowożenie wypracowanej wcześniej przewagi. W tym meczu było niestety podobnie" - powiedział Radiu Centrum Witold Rojek.

Najwięcej bramek dla Ostrovii rzucili: Bielec 6, Galewski 5 oraz Kierzek, Jedwabny i Dutkiewicz po 4. Ostrovia z dorobkiem 17 punktów zajmuje dziesiąte miejsce w tabeli, ale do szóstego KSZO Ostrowiec traci tylko punkt, mając do rozegrania jeszcze jedno zaległe spotkanie.