Bez gwiazd: Roberta Lewandowskiego, Grzegorza Krychowiaka, Jakuba Błaszczykowskiego i Łukasza Fabiańskiego, reprezentacja Polski też wygrywa. We wtorkowy wieczór kadra Adama Nawałki pokonała we Wrocławiu 3:1 reprezentację Czech. I choć polscy kibice początkowo byli rozczarowani brakiem największych gwiazd kadry we Wrocławiu, to jednak zarówno wynik jak i gra przypadła do gustu fanom futbolu, także tym z naszego regionu, którzy zasiedli na Stadionie Miejskim w stolicy Dolnego Śląska. Absencja Roberta Lewandowskiego sprawiła, że nie pobił on rekordu Grzegorza Laty, który w trakcie jednego roku strzelił w reprezentacji 11 bramek. "Lewy" w tym roku pobił jednak wiele innych rekordów, o czym opowiedział w rozmowie z Radiem Centrum po piątkowym meczu z Islandią:

"Te wszystkie rekordy to nie tylko moja zasługa. To przede wszystkim praca całej drużyny. Kiedy wiem, że moi koledzy grają dobrze i pokazują na boisku to, co mają najlepsze, mi też gra się łatwiej. Kilka razy po sytuacjach, które stworzyliśmy dłonie same składały się do oklasków, bo fajnie było to oglądać z boku. Pomimo tego, że jest to mecz towarzyski, zawsze będziemy dążyć do tego, żeby go wygrać i żeby strzelać jak najwięcej bramek" - powiedział Radiu Centrum Robert Lewandowski.

Przed meczem we Wrocławiu zastosowano dodatkowe środki bezpieczeństwa. Kibice przed wejściem na stadion czekali w długich kolejkach, ale niestety po piątkowych wydarzeniach z Paryża, a także odwołanych meczach piłkarskich w Belgii i Niemczech, w obecnych czasach każde duże wydarzenie nie tylko sportowe z udziałem kilkudziesięciu tysięcy osób, wymaga zaostrzonych względów bezpieczeństwa.
na fot.: Robert Lewandowski