Wśród ponad 40 000 kibiców, którzy w poniedziałkowy, mroźny wieczór dopingowali reprezentację Polski w piłce nożnej podczas towarzyskiego spotkania ze Słowenią we Wrocławiu, było także wielu fanów z naszego regionu, m.in. Kalisza, Ostrowa, Ostrzeszowa czy Kępna. Nie zobaczyli oni co prawda największych gwiazd naszej kadry, ale chociaż przez kilkadziesiąt minut mogli podziwiać wyczyny Błaszczykowskiego, Zielińskiego, Krychowiaka czy Grosickiego. Ten ostatni, jeden z bohaterów meczu w Rumunii, w rozmowie z Radiem Centrum dziękował kibicom za gorące przyjęcie.

"Jest to bardzo miłe, kiedy kibice skandują twoje nazwisko. Dla takich chwil warto żyć i grać w piłkę. To jest coś niesamowitego, jak słyszy się swoje nazwisko skandowane przez 40 tysięcy kibiców. Sam mecz był bardzo ciężki. Graliśmy pierwszy raz w takim zestawieniu personalnym. Wszyscy starali się, żebyśmy rozegrali jak najlepsze spotkanie. Fajnie, że w drugiej połowie zespół dobrze zareagował i doprowadziliśmy do remisu. Trzeba z tego się cieszyć. Idziemy do przodu. Chcemy się rozwijać. Mam nadzieję, że w następnym roku będzie jeszcze lepiej, bo ten był naprawdę dobry" - powiedział Radiu Centrum Kamil Grosicki.

Przypomnijmy, że Polacy po bramce Łukasza Teodorczyka zremisowali we Wrocławiu ze Słowenią 1:1, a kibice po meczu tylko ubolewali, że nie zobaczyli Roberta Lewandowskiego. Z "Lewym" na pewno byśmy wygrali - mówili.

na fot.: Kibice z Ostrzeszowa
na fot.: Kibice z Kępna
na fot.: Znany komentator, Dariusz Szpakowski
na fot.: Kamil Grosicki po meczu w "mixed zonie"