Nadspodziewanie ciężki bój musiały stoczyć koszykarki Towarzystwa Sportowego Ostrovia, by w środowy wieczór pokonać Koronę Kraków. Po zaciętej pierwszej połowie Ostrovia wygrywała 40:35. Na początku trzeciej kwarty przewaga gospodyń osiągnęła już jedenaście punktów, ale później to koszykarki Korony, głównie za sprawą najskuteczniejszej Pauliny Dąbkowskiej odzyskały prowadzenie. Po trzech kwartach był remis po 54. "Wierzyłem, że ostatnie słowo będzie należeć do nas" - powiedział Radiu Centrum trener Piotr Czaska.

"Jeżeli rywal nam nie ucieknie, to spodziewam się, że właśnie w ten sposób, czyli obroną na całym boisku, będziemy wygrywać mecze. Dziewczyny naprawdę zostawiają sporo zdrowia na parkiecie, każde zwycięstwo muszą wyszarpać tak jak z Koroną. Martwię się tylko tym, że spośród tych pięciu meczów, dwa najsłabsze zagraliśmy we własnej hali. Nie chcę usprawiedliwiać dziewczyn, bo one są bardzo ambitne i wiedzą, o co grają, ale być może stres powoduje tak dużą liczbę błędów, które wciąż niestety popełniamy" - tłumaczy szkoleniowiec Ostrovii.

"Spodziewałyśmy się trudnego meczu, bo Korona ma w składzie bardzo doświadczone zawodniczki, które przede wszystkim przewyższają nas warunkami fizycznymi. Nie oszukujmy się - jesteśmy jednym z najniższych zespołów w lidze. Pod koszem było naprawdę ciężko. Rywalki były wyższe i silniejsze od nas. Pokazałyśmy jednak charakter i udało się zwyciężyć" - dodała Karolina Kaczmarek.

Ostatnią kwartę Ostrovia wygrała 24:12, a cały mecz 78:66. Końcowy wynik rzutem z połowy boiska ustaliła Martyna Cebulska, a najskuteczniejsza w zespole Ostrovii z dorobkiem 19 punktów była Karolina Kaczmarek. Radość ze zwycięstwo ostudziła kontuzja Mileny Krzyżaniak, która na 2 minuty przed końcem najprawdopodobniej skręciła staw skokowy prawej nogi.

kmiecikrc.fm