Mieli grać zgodnie z terminarzem w najbliższą sobotę, ale Związek Piłki Ręcznej w Polsce nakazał im grać awansem trzy dni wcześniej. Mowa o piłkarzach ręcznych Ostrovii, którzy już w środę muszą jechać do Zawiercia na mecz z tamtejszym Viretem. Nie jest tajemnicą, że mecz w środku tygodnia dla pracujących zawodowo szczypiornistów i trenerów nie jest im na rękę. - "Przy zmianie terminu nie dotrzymano regulaminu" - powiedział Radiu Centrum trener Paweł Rusek. Z kolei Jakub Tomczak mówi, że bez względu na termin meczu, trzeba walczyć o zwycięstwo.

"Nasz klub powinien zostać powiadomiony o zmianie terminu meczu z dziesięciodniowym terminem wyprzedzenia. Tego nie dotrzymano. Nie jest łatwo wszystko załatwić na ostatnią chwilę. Przecież my mamy zawodników, którzy pracują do godziny 17-18 zawodowo. Nie możemy sobie pozwolić, żeby zwolnić 16 zawodników, łącznie z trenerami" - dodał Paweł Rusek. Ostrovia jednak wyboru nie miała. Do Zawiercia jedzie, bo inaczej otrzymałaby walkower i karę finansową.

"Każdy rywal jest w naszym zasięgu, tylko potrzeba nam trochę szczęścia. Musimy wyeliminować te proste błędy, które nam się zdarzały. Każdy mecz jest ważny, każdy wyjazd jest trudny. Nie ma co patrzeć na terminy. Terminy nie grają. Trzeba jechać, oddać serce na boisku i zobaczymy, co z tego wyjdzie" - powiedział Radiu Centrum Jakub Tomczak.

Środowy mecz będzie jednym z najważniejszych pojedynków rundy rewanżowej. Ostrovia jest szósta w tabeli. Viret Zawiercie siódmy ze stratą zaledwie jednego punktu do ostrowian. Zwycięzca będzie bardzo bliski utrzymania na zapleczu ekstraklasy. Początek meczu w Zawierciu o godzinie 18:00.

kmiecikrc.fm