U siebie są w stanie wygrać lub powalczyć z każdym, a na wyjazdach przegrywają nawet z niżej notowanymi rywalami. Piłkarze ręczni Ostrovii fundują w tym sezonie swoim kibicom prawdziwą huśtawkę nastrojów. W Zawierciu Ostrovia źle rozpoczęła mecz, bo przegrywała 0:4, ale po 20 minutach już tylko 8:9. W drugiej połowie Viret odskoczył ponownie i kontrolował przebieg meczu. Nad przyczynami zmiennej gry swojej drużyny w rozmowie z Radiem Centrum zastanawia się trener Witold Rojek.

"Naszym ostatnim problemem jest przegrywanie meczów albo ich fragmentów w sposób absolutnie bierny. Jesteśmy jakby wyłączeni z gry. W ostatnich meczach zdarzały nam się momenty, z którymi w żaden sposób nie potrafiliśmy sobie poradzić. Nie wiem, z czego to wynika? Być może to kwestia wydolności? Otrzymałem niedawno badania naszych chłopaków i trzeba się zastanowić. Może trzeba trochę zmienić treningi? Może to być także problem, który tkwi w głowach. Tak było m.in. w Przemyślu, gdzie przestraszyliśmy się, że możemy tamten mecz wygrać. W mojej karierze trenerskiej widziałem już takie przypadki, że zespół bał się, że może wygrać w meczu, w którym nie był faworytem" - wyjaśnia Radiu Centrum trener Witold Rojek.

Viret Zawiercie ostatecznie pokonał Ostrovię 33:27. Biało-czerwoni zajmują dziesiąte miejsce w tabeli z dorobkiem 17 punktów. Z uwagi na słabe mecze wyjazdowe zespół Witolda Rojka zamiast myśleć o pozycji w górnej części tabeli, musi nadal oglądać się za rywalami z tyłu stawki, którzy walczą o uniknięcie degradacji lub baraży.