Zgodnie z planem - trzech setów potrzebowały kaliskie siatkarki by ograć na własnym parkiecie zajmującą ostatnie miejsce w tabeli Wisłę Warszawa. Zespół ze stolicy, który dotąd nie wygrał jeszcze meczu w LSK przyjechał do Kalisza w zaledwie siedmioosobowym składzie. Kaliski MKS prowadził od pierwszej do ostatniej minuty, wygrywając poszczególne partie do 16-tu, 22-óch i 10-ciu. Przyjezdne tylko w drugim secie nawiązały wyrównaną walkę, i wykorzystując chwilowy przestój kaliszanek zmniejszyły straty do 1 punktu (20:19). Końcowe fragmenty należały jednak do gospodyń:

"Ten mecz mógł na pierwszy rzut oka wydawać się bardzo łatwy. Z drugiej jednak strony przyjechała Wisła, która nie ma nic do stracenia. Maksymalnie ryzykowała na zagrywce, podobnie na ataku, do tego moment nieuwagi z naszej strony i wynik wcale nie musiał być taki ładny. Pokazał to drugi set, gdzie wystarczyła chwila dekoncentracji i rywalki doszły nas na 20:19 i zrobiła się ciężka końcówka. Ostatecznie dziewczyny pokazały, że można na nie liczyć i zagrały przyzwoity mecz".

- podsumował radiuCENTRUM trener Energa MKS Kalisz Jacek Pasiński. Najlepszą zawodniczka meczu została kaliska libero Justyna Łysiak:

"Najważniejsze, że wykonałyśmy plan i wygrałyśmy ważny mecz. Po tej wyjazdowej porażce w Bydgoszczy miałyśmy w sobie taką sportową złość. Chciałyśmy nie tylko wygrać, ale przede wszystkim pokazać dobrą siatkówkę i myślę, że to się udało".

To ważny komplet punktów w kontekście dalszej walki o fazę play off. Po tej wygranej kaliski MKS utrzymał ósme miejsce w Lidze Siatkówki Kobiet. Co więcej kaliszanki zrównały się punktami z PTPS-e,m Piła, który doznał porażki na własnym parkiecie z Volley Wrocław.

Energa MKS Kalisz – Wisła Warszawa 3:0 (25:16, 25:22, 25:10)

Energa MKS Kalisz: Hurley 14, Ptak 10, Centka 5, Helić 10, Budzoń 1, Vesović 12 oraz Kulig (l), Łysiak (l), Jasek 1, Szperlak 1, Rybak

Wisła Warszawa: Marcyniuk 6, Banasiak 8, Urbanowicz 2, Mikołajewska 8, Szymańska 3, Zaciek 6 oraz Lipińska-Jeziorowska (l)