Rzeczy wręcz niewyobrażalnej dokonały w piątek koszykarki Kasprowiczanki Ostrów w drugim dniu rozgrywanego w Zgorzelcu turnieju finałowego Mistrzostw Polski Młodziczek. Podopieczne Jana Stempniewicza przegrywały w drugiej połowie różnicą 20 punktów, a jeszcze na pięć minut przed końcem traciły do rywalek 15 „oczek". Mimo tego, wygrały.

Takie mecze zdarzają się może raz na 10 lat. Koszykarki Kasprowiczanki Ostrów w pojedynku z JAS-em Sosnowiec grały słabo, żeby nie powiedzieć fatalnie. Do przerwy przegrywały 20:33. W 26 minucie było już 40:20 dla rywalek. Wystarczy powiedzieć, że młode ostrowianki przez prawie 10 minut nie rzuciły punktu, a ich licznik zatrzymał się na dwudziestce. Mało tego, koszykarki Kasprowiczanki fatalnie wykonywały rzuty wolne. W całym meczu spudłowały aż 34 razy. A mimo tego, zostały bohaterkami i ten pojedynek zapamiętają na długie lata. Od stanu 54:39 dla Sosnowca w 35 minucie, Kasprowiczanka rzuciła 18 punktów, tracąc tylko 2. Na niespełna minutę przed końcem po rzucie Parzeńskiej było już 57:56 dla Kasprowiczanki. Później znów był remis, a na 5 sekund przed końcem niecelny rzut wolny Pasternak dobiła Parzeńska i Kasprowiczanka wygrała 61:57. Jeśli w wieczornym meczu gospodynie: Osa Zgorzelec pokonają Trops Kartuzy, to Kasprowiczanka znajdzie się w najlepszej czwórce w kraju. Jeśli wygra zespół z Kartuz o awansie zadecydują sobotnie mecze. O godzinie 18:00 Kasprowiczanka zagra z Osą Zgorzelec.

kmiecikrc.fm