W sobotę mija termin zgłaszania drużyn do polskiej ligi żużlowej na sezon 2010. Wszystko wskazuje na to, że ostrowski klub nie zgłosi do tego czasu zespołu na przyszły sezon. Zadłużony Klub Motorowy Ostrów i tak nie otrzymałby licencji, a nowego stowarzyszenia lub spółki jeszcze nie ma. Co zatem dalej z ostrowskim żużlem?

Od czasu reaktywacji sportu żużlowego w Ostrowie w 1979 roku tylko raz w sezonie 1995 drużyny nie było w rozgrywkach ligowych. Obecnie takie zagrożenie istnieje, bo jak powiedział Radiu Centrum Paweł Stangret w wymaganym terminie ani KM ani też nowy twór drużyny nie zgłosi. Trwają jeszcze prace związane z rejestracją nowego podmiotu. Działacze są jednak w kontakcie z władzami polskiego sportu żużlowego i zapowiadają walkę o przetrwanie tego sportu w Ostrowie.

A co na temat przyszłości żużla myśli zawodnik Robert Miśkowiak?

„Myślę, że wszystko się poukłada. W Ostrowie jest bardzo prężne środowisko żużlowe, która kocha ten sport. Wierzę, że sobie poradzi i nie dopuści do tego, by Ostrów zniknął z żużlowej mapy Polski”

W podobnym tonie wypowiada się pochodzący z Rzeszowa, a ostatnio pracujący w Ostrowie trener Janusz Stachyra.

„Jestem w Ostrowie czwarty miesiąc. Zdążyłem już jednak zauważyć, że jest to miasto bardzo żużlowe. Trzeba jednak usiąść i porozmawiać co dalej. Moim zdaniem trzeba zainwestować w młodzież, nie szukać zagranicznych juniorów. Dla mnie inwestowanie w obcych juniorów jest chore. Należy stawiać na swoich” - uważa Stachyra.

Władze polskiego żużla w przeszłości klubom w innych miastach wydłużały terminy zgłoszeń, by dany ośrodek nie upadł. Czy podobnie postąpią w przypadku Ostrowa? Przekonamy się wkrótce.

kmiecikrc.fm