Co łączy ostrowskich szczypiornistów z reprezentacją Polski w piłce ręcznej? Przespane pierwsze połowy meczów. Do takiego wniosku można dojść do sobotnim meczu Ostrovii, która we własnej hali podejmowała niepokonanego lidera, Czuwaj Przemyśl. Początek meczu był fatalny dla Ostrovii, która w 23 minucie przegrywała 7:15, a do szatni na przerwę schodziła przy stanie 10:19. W drugiej połowie - poderwała się do walki - ale losów spotkania nie była w stanie już odwrócić.

"Widać było, że do nas przyjechał lider, który nie przegrał jeszcze żadnego meczu. Mam pretensje do swojej drużyny o pierwszą połowę meczu. W drugiej było już o niebo lepiej. Uważam, że nasz zespół wcale nie jest w złej dyspozycji, co udowodnił w kilku minutach drugiej połowy, ale niestety na lidera w tym momencie jest to jeszcze za mało" - powiedział Radiu Centrum szkoleniowiec Ostrovii.

"Można powiedzieć, że w pierwszej połowie dopadł nas syndrom reprezentacji Polski. Do przerwy była katastrofa. Szkoda, że w drugiej połowie, kiedy doszliśmy rywala na cztery bramki, nie poszliśmy za ciosem. To było niebo a ziemia jeśli chodzi o porównanie tych dwóch połówek, jakie zagraliśmy" - dodał Maciej Nowakowski, który w pierwszej połowie opuścił boisko z powodu kontuzji.

"W końcówce zabrakło nam chyba sił. Odrabianie tylu strat kosztowało nas sporo zdrowia. Nie udało się już na pełnych obrotach dograć do końca tego meczu" - powiedział Radiu Centrum Jakub Tomczak.

Ostrovia ostatecznie przegrała z Czuwajem Przemyśl 28:38, a najwięcej bramek dla pokonanych rzucili: Jakub Tomczak 9, Damian Krzywda 8 i Łukasz Jaszka 5.
Ostrovia z dorobkiem 11 punktów utrzymała szóste miejce w grupie B pierwszej ligi szczypiornistów.

kmiecikrc.fm