"Miejsce pochówku na sprzedaż." Takie tabliczki pojawiły się niedawno na Starym Cmentarzu w Ostrowie przy wielu pomnikach. I wywołały szok, zwłaszcza opiekunów grobów, którzy opłacili już prolongatę za te miejsca. Tymczasem okazało się, że od blisko 9 lat wpłacane przez nich pieniądze trafiały do prywatnej kieszeni ówczesnego nadzorcy Macieja G. Ani parafia, jako wcześniejszy opiekun cmentarza, ani obecny, czyli spółka Miejski Zakład Zieleni ich nie zobaczyła. A mowa jest o kilkudziesięciu tysiącach złotych. Sprawa została skierowana już do prokuratury. „Wszystko wyszło na jaw podczas inwentaryzacji cmentarza i tworzenia jego internetowej mapy"- wyjaśnia Wojciech Białas, prezes spółki:

„Kontynuacją tej weryfikacji jest postawienie tabliczek o nieopłaconych miejscach pochówku, ponieważ spółce nie udało się dotrzeć do wszystkich opiekunów lub dokumentów. Mają skłonić zainteresowanych do przedłużenia opłat. Jednak prolongata to nie jedyny aspekt. Cmentarz był bardzo zdewastowany, gdy go przejmowaliśmy. W wielu przypadkach mamy do czynienia z całkiem zniszczonymi nagrobkami, o których nic nie wiemy, nawet tego, czy w ogóle ktoś w nich spoczywa. Dlatego tak ważne jest dotarcie do rodzin zmarłych lub prawnych opiekunów tych miejsc."

Na Starym Cmentarzu znajduje się dwa tysiące grobów, przy czym tabliczki o sprzedaży mają stanąć przy 600 z nich. Miejski Zakład Zieleni jednak uspokaja wszystkich, którzy zapłacili nieuczciwemu nadzorcy za prolongatę miejsca i mają na to potwierdzenie: te wpłaty będą honorowane.

zeidlerrc.fm