Co z ogrzewaniem Kalisza? Pytanie staje się aktualne u progu sezonu grzewczego. Choć problem nie dotyczy jeszcze najbliższej zimy - miasto musi określić ciepłowniczą strategię. Tymczasem o to, aby kaliszanie nie marzli, dbają pospołu Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej i należąca do Energii Elektrociepłownia Piwonice. Już od kilku miesięcy obie firmy zabiegają jednak o wyłączność na kaliskim rynku ciepłowniczym. Wiele wskazuje na to, że miejscy włodarze przystaną na propozycję Energii, która przedstawiła ofertę obsługi tego rynku, obiecując duże inwestycje. Kontrpropozycję przedstawił też PEC - ale jak powiedział Radiu Centrum wiceprezydent Daniel Sztandera, ta oferta nie rozwiązuje problemu kompleksowo:

"Miasto w okresie zimowym potrzebuje - użyję tutaj ogólnych liczb - około 100 megawatów ciepła. W elektrociepłowni miejskiej, przy Wojska Polskiego, można wyprodukować tylko 50 megawatów - to o połowę za mało. Drugie tyle produkuje Energa w Piwonicach. I co się stanie, jeśli Piwonice powiedzą: "zaprzestajemy produkcji ciepła"? Okres wypowiedzenia jest tu 3 lata, bo dba o to prawo energetyczne. Co się jednak wydarzy? Będziemy potrzebował 50 megawatów ciepłą w okresie szczytowym zimy. Kto to ma zrobić?"

I jak dodaje Sztandera, obowiązek dostarczenia potrzebnej ilości ciepła spoczywa na mieście. To zaś nie jest w stanie wydać kilkudziesięciu - a być może nawet ponad 100 000 000 na ciepłownicze inwestycje. Stąd przychylność dla oferty Energii. Kiedy zapadną ostateczne decyzje - nie wiadomo, ale jak przyznają włodarze Kalisza, czas nagli - ze względu na unijne wymogi ekologiczne.

aleksandrzakrc.fm