Ilu uczniów w klasie ?

Z jednej strony bezlitosna ekonomia - z drugiej większy komfort pracy dla nauczycieli i nauki dla dzieci. Ustalenie optymalnej liczby uczniów w klasach przypomina zatem po trosze godzenie wody z ogniem: "W szkołach podstawowych i gimnazjach mamy średnio 24 uczniów w klasie, w szkołach średnich - nieco więcej" - powiedział Radiu Centrum Mariusz Witczak, szef wydziału oświaty w kaliskim magistracie:

"Subwencja oświatowa, czyli to, co państwo przeznacza w finansach publicznych dla samorządów na utrzymanie oświaty, jest dzielona tak zwanym algorytmem. Jego istota - nie wchodząc w szczegóły - polega na tym, że pieniądz idzie za uczniem. Duża albo mała liczebność oddziałów wpływa zatem na to, ile nas kosztuje oświata. Jeśli samorząd tworzy klasy na przykład 35-osobowe, to jest to zgodne z przepisami. Duża liczebność klas ma na pewno wpływ na komfort pracy. Niektóre samorządy tworzą jednak bardzo liczne klasy - właśnie ze względów finansowych. Taki oddział bowiem kosztuje tyle samo, albo prawie tyle samo, co oddział mniej liczny".

Przepisy określają tylko maksymalną liczbę dzieci w oddziałach przedszkolnych. Tam w jednej grupie może być najwyżej 25 malców. O liczebności klas w szkołach decyduje zatem nie litera prawa, ale pospołu finanse, demografia i zdrowy rozsądek.

aleksandrzakatrc.fm


Każde forum komentarzy umieszczone pod informacjami prasowymi na niniejszej stronie internetowej (www.rc.fm), nie jest moderowane w czasie rzeczywistym - komentarze nie są weryfikowane przed ich automatyczną publikacją. Nie jest dozwolone umieszczanie w ww. komentarzach: nazw i marek o charakterze komercyjnym, linków czy innego rodzaju przekierowań do innych stron internetowych i jakichkolwiek obiektów graficznych. Wpisy łamiące prawo należy zgłaszać na adres: adm@rc.fm. Wpisując jakikolwiek komentarz na niniejszej stronie internetowej (www.rc.fm), autor tego komentarza przyjmuje świadomie do wiadomości i świadomie akceptuje bezwarunkowe prawo właściciela niniejszej strony internetowej (www.rc.fm) do usunięcia lub modyfikacyjnego skrótu wpisanego komentarza oraz brak gwarancji zapewnienia ciągłości publikacji wpisanego komentarza, jako korespondencji niezamówionej przez właściciela niniejszej strony internetowej (www.rc.fm).

Komentarze

Zastanówcie się ludzie!

Zastanówcie się ludzie! Czy wolicie, żebu wasze dzieci uczyły się w takich przeładowanych klasach? Czy uważacie, że liczebność klas nie ma wpływu na jakość nauczania? Przecież to elementarz! Tak często i głośno się mówi o niżu demograficznym, że tak mało dzieci się rodzi. To prawda! Ale może właśnie jest okazja, żeby wykorzystać tę "tragedię" demografioczną do racjonalnego z punktu widzenia dobra dziecka i polskiej edukacji, a nie finansów ograniczenia liczebności klas. Może ktoś tam na górze w rządzie zbyt nisko wycenił koszt wykształcenia młodego Polaka na przyzwoitym poziomie i stąd te wszystkie kłopoty i pomysły likwidacji szkół. Im mniejsza szkoła tym bardziej przyjazna i bezpieczna! Jakl sądzicie, dlaczego w szkołach prywatnych są małe liczebnie klasy? Bo są o wiele bardziej efektywne! Rząd Tuska systematycznie i bardzo skutecznie obciąża samorządy nowymi zadaniami nie dając na ich realizację pieniędzy z budżetu centralnego. To powoduje finansową zapaść w budżetach samorządów, a że oświata jest jedną z głównych dziedzin obciążających gminy, to najłatwiej jest tam szukać oszczędności tyle, że nie ma to nic wspólnego z dobrem dziecka i młodego pokolenia. Mądrzy ludzie mówią, że złotówka wydana na edukację to najlepsza inwestycja, bo po latach zwraca się dzisięciokrotnie... No ale właśnie o to chodzi, że po latach, a komu się chce czekać... Liczy się tu i teraz, a takie myślenie działa na zgubę narodu...

Pięknie napisane, tylko kto

Pięknie napisane, tylko kto się tym przejmie. Łatwiej rządzić ciemnym, słabo wykształconym społeczeństwem, nie umiejącym myśleć logicznie, niż ludźmi światłymi, którzy potrafią myśleć racjonalnie. Takiego właśnie myślenia uczy dobra szkoła. Dlaczego Nazaretanki mają zawsze najlepszy wynik egzaminów gimnazjalnych ? - odpowiedzcie sobie sami...

Niełatwo o dobre wyniki gdy

Niełatwo o dobre wyniki gdy się ma zdolną młodzież. Co ma zrobić np. dyrektor wiejskiej biednej społeczności, gdzie w klasie ma połowę uczniów z dysfunkcjami a w tej drugiej połowie dzieci z rodzin z patologiami itp. Jeśli ma wyniki w normie to nikt nie zrozumie ile nauczyciele musieli w to włożyć pracy, a jeśli odstają od średniej to się ich obwinia.

Nie można porównywać

Nie można porównywać wyników szkoły publicznej i prywatnej czy społecznej, bo to nie ma sensu. W szkołach publicznych mamy cały miszmasz dzieci. Bywają bardzo zdolne i dopilnowane w domu (rzadkość) i częściej bardzo słabe i zaniedbane. W szkołach prywatnych są dzieci wyselekcjonowane i pochodzą z rodzin, gdzie się otacza je wszechstronną opieką. Tacy uczniowie muszą mieć lepsze wyniki. Ważne jest jednak to, że w tych szkołach nie ma przeładowanych klas, że są to szkoły niewielki (mają "duszę"). Tam uczniów i ich potrzeby zna się na wylot. To jest drugi czynnik wpływający na wyniki w nauce i co bardzo ważne w zachowaniu. Dlatego właśnie rodzice tak chętnie posyłają tam swoje dzieci kiedy tylko jest ich na to stać. W szkole publicznej polityka władz i tych centralnych, a dzięki nim a raczej przez ich decyzje również w samorządach postępuje się dokładnie odwrotnie. Liczy się tylko rachunek ekonomiczny i najlepiej żeby szkoły jeszcze na siebie zarabiały. To oczywiście jest niemo.żliwe i na całym świecie tak jest. Szkoły publiczne z oczywistych względów nie mogą dorównać prywatnym, ale mogą przynajmniej podążać za nimi o krok czy dwa. Niestety polityka oszczędzania przez rządzących na dzieciach i młodzieży szkolnej sprawia, że zamiast zbliżać się do poziomu prywatnych szkół tworzy się coraz większa przepaść. Czy zastanawialiście się do jakich szkół wysyłają swoje dzieci i wnuki ci, którzy decydują o polskiej oświacie publicznej?! Chyba nie trzeba robić żadnych badań żeby stwierdzić, że zdecydowana większość z nich zapełnia szkoły publiczne i to te najbardziej elitarne. Głośna była kiedyś sprawa wnuczki Millera gdy był premierem. Chodziła ona do szkoły gdzie czesne chyba za kwartał (ale może i za mniejszy okres) wynosiło ok. 50 tys. zł. Jak przeciętny Kowalski ma potem konkurować z takimi rówieśnikami? Tak jak tu ktoś napisał można odnieść wrażenie, że rządzącym bardzo zależy, żeby polskie społecvzeństwo było niewykształcone, bo ciemnotą łatwiej się manipuluje a tym samym rządzi. A i konkurencja dla ich pociech jest praktycznie zerowa... Zastanówcie się więc, czy nie warto powalczyć o mniejsze szkoły, mniej liczne klasy i inne aspekty poprawiające sytuację naszych dzieci w polskiej szkole. Przecież to my, wszyscy pracujacy Polacy płacimy podatki, z których oświata jest finansowana.