"Marki, dolary, ruble kupię, sprzedam..." - ten zachęcający do nielegalnego handlu walutami głos rodem z czasów PRL można zdaniem naszych słuchaczy ciągle usłyszeć na krotoszyńskim rynku. To cinkciarze, znani z wyglądu, a nawet imienia i nazwiska - tolerowani ponoć przez miejscowe służby - bez przeszkód mogą uprawiać swój proceder w centrum miasta - informują słuchacze, dzwoniąc na Linię Interwencyjną Radia Centrum.

                                                  
Oprócz przestępstwa podatkowego, bo cinkciarze oczywiście podatków nie płacą, dochodzi również do łamania przepisu o wymianie walut. Można jej dokonywać jedynie w bankach i kantorach.

"Cinkciarze działają pomiędzy dwoma bankami, które mają swoje siedziby w rynku, tuż pod nosem symbolu władz miasta - ratusza. Szczególnie cierpią na tym właściciele kantorów" - wyjaśnia jeden ze słuchaczy Radia Centrum.

"My płacimy podatki, ZUS-y i wszystkie inne obciążenia, a oni działają bez tego. Po prostu czujemy się okradani" - mówi wlaściciel kantora w Krotoszynie.

Szefom banków proceder także się nie podoba, ale ponieważ to tylko jedno z wielu pól ich działania, cinkciarze tak bardzo bankowców nie "bolą". Urząd Skarbowy zajmie się sprawą, pod warunkiem, że ktoś, i to nie anonimowo złoży doniesienie.

„Namierzenie takiej osoby przez naszych pracowników jest prawie niemożliwe" - mówi Janusz Tuszyński, zastępca naczelnika krotoszyńskiej „Skarbówki". Podobnie policjanci. „Nie mieliśmy dotychczas żadnych sygnałów w tej sprawie" - zapewnia Włodzimierz Szał z krotoszyńskiej komendy.

Strażnikom miejskim także do tej pory nikt się nie skarżył: „Z pewnością bacznie przyjrzymy się sprawie" - mówi Monika Wasielewska, z-ca komendanta Straży Miejskiej w Krotoszynie.

chudyrc.fm