Mieszkańcy wieżowca przy Górnośląskiej 73 boją się korzystać z windy. Urządzenie psuje się w najmniej spodziewanych momentach. Efekt - przymusowe oczekiwanie na ratunek i paniczny strach przed kolejną przejażdżką. Między sobą lokatorzy urządzenie nazywają windą strachu. I nikt nie pamięta, aby kiedykolwiek było ono gruntownie wyremontowane. "Ostatnio winda zacięła
się sąsiadowi. Musiałam iść do administracji, żeby go stamtąd ktoś wyciągnął"- mówi jedna z mieszkanek.
Tymczasem spółdzielnia mieszkaniowa twierdzi, że winda jest regularnie naprawiana. A jeśli się zatrzymuje między piętrami - to znaczy, że jest... bezpieczna. "Lepiej chyba, kiedy winda zawisa w próżni, niż spada. W trakcie jazdy mogłoby się przecież coś przecież urwać i wtedy dźwig runąłby w dół" - mówi Marek Kacprzak, kierownik działu technicznego Spółdzielni Mieszkaniowej w Kaliszu. Andrzej Soiński, konserwator windy dodaje, że wszystkie zepsute elementy są na bieżąco wymieniane. Ale muszą się do siebie dopasować. "To tak, jak z nowymi butami.W obu przypadkach potrzebna jest cierpliwość". Najlepszym wyjściem byłaby wymiana starej windy na nową. Ale na to spółdzielnia na razie nie ma pieniędzy, bo koszt nowego dźwigu to 100 tys. Złotych. I co gorsza - problem psujących się wind nie dotyczy tylko jednego bloku w Kaliszu należącego do spółdzielni.
Lokatorom zostają więc na razie... schody.

wojciechowskarc.fm