Początek finałów play-off koszykarzy oraz mecz żużlowców to główne wydarzenia sportowego weekendu w Ostrowie. O ligowe punkty powalczą także piłkarze Ostrovii 1909 i Centry. Z kolei już od piątku w Gorzowie o awans do finału mistrzostw Polski kadetek grają koszykarki Basketu Ostrów.

Kibice w Ostrowie na brak emocji w ten weekend narzekać nie mogą. W sobotę i niedzielę o godzinie 18:30 w hali przy ulicy Kusocińskiego odbędą się pierwsze dwa mecze finału play-off pomiędzy BM Slam Stalą Ostrów a Sokołem Łańcut. W niedzielę o godzinie 13:45 start do pierwszego wyścigu żużlowców MDM Komputery Dreier ŻKS Ostrovia ze Speedway Wandą Kraków. W sobotę o godzinie 16:00 Ostrovia 1909 zagra ze Spartą Brodnica i marzy o tym, by wygrać pierwszy raz od ponad miesiąca. Podobny cel przyświeca Centrze, która na wyjeździe zmierzy się z Chełminianką Chełmno. Już w piątek o godzinie 15:45 w Gorzowie z Wisłą Kraków pierwszy mecz półfinału mistrzostw Polski kadetek zagrają koszykarki Basketu. W sobotę zespół Tomasza Główki zmierzy się z Basketem Aleksandrów Łódzki, a w niedzielę z gospodyniami - AZS-em AWF-em Gorzów.

Pojedynek dwóch beniaminków Nice Polskiej Ligi Żużlowej otworzy w Ostrowie spóźniony nieco sezon ligowy. W niedzielę o godzinie 13:30 MDM Komputery Dreier ŻKS Ostrovia zmierzy się ze Speedway Wandą Instal Kraków. W piątek podopieczni trenera Marka Cieślak odbyli trening przed ligową inauguracją na własnym torze. "To nie będzie spacerek. Każdego rywala trzeba szanować" - powiedzieli Radiu Centrum junior Mateusz Borowicz oraz trener Marek Cieślak.

"Wszystko okaże się w niedzielę. Na piątkowym treningu było w porządku. Mam nadzieję, że w meczu o ligowe punkty także wszystko zagra. Trzeba po prostu dać z siebie wszystko, ale jednocześnie spokojnie podejść do tego meczu. Nie można jechać za wszelką cenę, bo na siłę to można sobie tylko krzywdę zrobić. Każdy z nas musi pojechać na swoim poziomie i będzie dobrze, bo u siebie jesteśmy mocni" – powiedział Radiu Centrum Mateusz Borowicz.

na fot: Mateusz Borowicz

"Nie ma co dyskutować przed meczem o jego wyniku. Przygotowujemy się do pojedynku jak można najlepiej. Nigdy nie wolno lekceważyć żadnego przeciwnika. Kraków ma w swoim składzie wartościowych zawodników. Wielu z nich jeździło kiedyś w ekstralidze. Na pewno będzie to ciekawy mecz" - powiedział Radiu Centrum Marek Cieślak.

Trener Marek Cieślak zapowiedział, że nie dokona już żadnych zmian w awizowanym składzie na niedzielny mecz. Postawi więc na Nicklasa Porsinga, a na swoją kolej poczeka jego rodak - Mikkel Michelsen.

40 minut nie wystarczyło do wyłonienia zwycięzcy w pierwszym meczu finałowym pomiędzy BM Slam Stalą Ostrów a Sokołem Łańcut. W regulaminowym czasie był remis po 71. Do dogrywki rzutem z dystansu na 3 sekundy przed końcem doprowadził Tomasz Fortuna. "Wcale nie musiało dojść do dogrywki" - powiedział Radiu Centrum trener Mikołaj Czaja, a szkoleniowiec rywali Dariusz Kaszowski przyznał, że wynik dużo nie brakowało, by był odwrotny.

"Nie musiało dojść do dogrywki. Zabrakło nam komunikacji. Nie miałem już wówczas możliwości wzięcia czasu. Zawodnicy nie usłyszeli przekazu, że miał być taktyczny faul, bo mieli przerywać akcje i nie dopuścić do rzutu z dystansu. Nie było jednak faulu. Doszło do dogrywki, w której trzeba było pokazać nasz charakter. Resztką sił, a w zasadzie bez sił, bo już ich nie mieliśmy, ale charakterem i sercem wygraliśmy ten mecz" - powiedział Radiu Centrum Mikołaj Czaja.

"Było to niesamowite spotkanie. Dla kibiców bardzo fajne widowisko, pełne zwrotów akcji, zarówno w jedną, jak i drugą stronę. Mój zespół, pomimo tego, że przegrywał w kilku sytuacjach, nie poddawał się i celnymi rzutami z dystansu dochodziliśmy rywala. Szkoda, że zabrakło nam skuteczności przy otwartych pozycjach rzutowych. Gdyby to wpadło, mogło być odwrotnie" - powiedział Radiu Centrum Dariusz Kaszowski.

Sokół trafił aż 15 trójek, ale nie wygrał. Motorem napędowym zespołu z Łańcuta okazał się ostrowianin, Marcin Pławucki, autor 20 punktów. BM Slam Stal do zwycięstwa w końcówce poprowadził niezawodny Tomasz Ochońko. Stal pokonała Sokoła po dogrywce 90:85 i w rywalizacji do trzech zwycięstw prowadzi 1:0. Najwięcej punktów dla Stali rzucili: Mroczek-Truskowski 23, Żurawski 21, Ochońko 19 i Pisarczyk 16.

Piłkarze KKS-u idą za ciosem i notują piąte z rzędu ligowe zwycięstwo. W sobotni wieczór na stadionie przy Łódzkiej KKS 1925 Kalisz pokonał Polonię Leszno 3:0. Od początku gospodarze dominowali na boisku i stwarzali wiele okazji strzeleckich. Jednak dopiero w 31 minucie wynik otworzył Konrad Chojnacki. Zaledwie minutę później było już 2:0 po celnym trafieniu w długi róg Mateusza Gawlika. Tuż po zmianie stron trzeciego gola zdobył Błażej Ciesielski, który wykończył znakomite podanie Gawlika.

Kaliszanie ostatecznie wygrali 3:0, choć dla sąsiadującej w tabeli Polonii był to najmniejszy wymiar kary, ponieważ kilkakrotnie jeszcze trafiali oni w słupek, poprzeczkę, a na początku spotkania sędzia nie uznał gola Ivelina Kostova odgwizdując pozycję spaloną.

Było to piąte z rzędu ligowe zwycięstwo kaliszan. Również bilans bramkowy ostatnich pięciu kolejek mają bardzo imponujący. Podopieczni Krzysztofa Pawlaka zdobyli w nich 16 bramek, tracąc zaledwie jedną. Jednak kakaesiacy wciąż tracą punkt do lidera LKS-u Ślesin, który pokonał w sobotę 1:0 Górnika Konin.

KKS Kalisz - Polonia Leszno 3:0 (2:0)
1:0 Konrad Chojnacki 31. min, 2:0 Mateusz Gawlik 32. min, 3:0 Błażej Ciesielski 48. min

Żółte kartki: Jacek Gajewski, Michał Grzesiek (KKS) oraz Artur Jęsiek (Polonia)
Widzów: 350

KKS Kalisz: Jacek Kuświk - Konrad Chojnacki (80. Tobiasz Kupczyk), Damian Czech, Błażej Ciesielski (76. Remigiusz Malicki), Jacek Gajewski (70. Bartosz Jasiński), Łukasz Grabowski, Mateusz Gawlik, Michał Grzesiek, Ivelin Kostov (72. Stayko Styochev), Marcin Lis, Jacek Paczkowski

Polonia Leszno: Dariusz Szczerbal - Łukasz Glapiak, Miłosz Lokś, Artur Jęsiek, Krzysztof Jankowski, Łukasz Bugzel (77. Krzysztof Skonieczny), Damian Nowak, Jakub Rerak, Krzysztof Karch, Bogumił Ceglarek, Artur Krawczyk.

Fot: Karina Zachara