Pozyskanie Tomasza Ochońki było strzałem w dziesiątkę - mowa o rozgrywającym Intermarche Bricomarche BM Slam Stali Ostrów, który od początku sezonu znajduje się w wybornej formie. Po trzech kolejkach ze średnią ponad 20 punktów w meczu jest najlepszym strzelcem I ligi koszykarzy. "Nie gram dla indywidualnych statystyk, ale dla dobra zespołu" - wyjaśnia Radiu Centrum Tomasz Ochońko, a trener Krzysztof Szablowski podkreśla, że taki rozgrywający w drużynie to prawdziwy skarb.

"Tak się moje losy potoczyły, a nie inaczej. Miałem zostać w Śląsku Wrocław, z którym wywalczyłem awans do ekstraklasy, ale niestety tam nie zostałem. To było dla mnie duże rozczarowanie. Powiedziałem sobie, że ten sezon musi być dla mnie przełomowy. Bardzo ciężko trenuję. To jest dla mnie takie być albo nie być. Obiecałem sobie, że dam z siebie sto procent i wierzę, że wszyscy w Ostrowie będą zadowoleni" - powiedział Radiu Centrum Tomasz Ochońko.

"Takie jest jego zadanie. Jest rozgrywającym, kieruje drużyną, dowodzi chłopakami na boisku, ale także gdy jest na ławce rezerwowych. Cieszę się, że Tomek tak dobrze wywiązuje się ze swoich zadań. Muszę podkreślić, że jest on jeszcze większym liderem na treningu. Mieć takiego gracza w zespole to tylko powód do radości. Super, że Tomek jest z nami i znajduje się w tak znakomitej dyspozycji" - dodaje trener, Krzysztof Szablowski.

Ochońko średnio notuje także ponad 5 asyst w meczu i może pochwalić się aktualnie najlepszym współczynnikiem efektywności eval w I lidze koszykarzy. Oby rozgrywający "Stalówki" utrzymał taką formę jak najdłużej, a pod jego wodzą zespół będzie wygrywał kolejne mecze i piął się w górę ligowej tabeli.

Tak wysokiego zwycięstwa nikt się nie spodziewał - mowa o środowym meczu koszykarek Ostrovii, które we własnej hali rozgromiły AZS Uniwersytet Rzeszowski aż 98:57, prowadząc już do przerwy 55:28. W drugiej połowie ostrowianki kontrolowały tylko sytuację, a na parkiecie mogły pojawić się także zmienniczki. Najlepszą koszykarką meczu wybrano Edytę Mielczarek.

"Przyznam się szczerze, że sama jestem zaskoczona zwycięstwem nad Rzeszowe w takich rozmiarach. To przecież bardzo wymagający przeciwnik. Wyszedł nam mecz życia. Nie pamiętam, żebyśmy w poprzednich sezonach grały tak dobre spotkania. Wszystkie dziewczyny dały z siebie tyle, ile mogły. Każda zagrała na wysokim poziomie. Grałyśmy drużynowo, dobrze w obronie, ale i skutecznie w obronie" - powiedziała Radiu Centrum Edyta Mielczarek.

"Wydaje mi się, że zagraliśmy o wiele lepiej niż w sobotę w Poznaniu. Takie były założenia, żeby zrehabilitować się za porażkę w derby i nie wypaść z rytmu. Bardzo nam zależało, żeby wygrać z Rzeszowem. Małe punkty też były ważne, stąd cieszy wysoka wygrana. W tak wyrównanej lidze bilans koszy może mieć też znaczenie" - powiedział Radiu Centrum Kasper Smektała.

Najwięcej punktów dla Ostrovii rzuciły: Mielczarek 17, Parysek 14, Misiek 12, Kudłak i Kaczmarek po 10. Po tej wygranej ostrowianki awansowały na trzecie miejsce w tabeli I ligi koszykówki kobiet.

Pierwszy mecz w rozgrywkach Pucharu Polski i pierwsze zwycięstwo MKS-u Kalisz. Piłkarze ręczni Bruno Budrewicza pokonali na własnym parkiecie Grunwald Poznań 28:23 i awansowali do dalszego etapu pucharowych zmagań.

W środowy wieczór, pierwszy, a zatem historyczny występ kaliskich szczypiornistów w pucharze Polski nie był jednak łatwą przeprawą. Choć goście z Poznania przyjechali do Kalisza w zaledwie 8-osobowym składzie to oni dominowali w pierwszej połowie, ale głównie za sprawą fatalnej gry gospodarzy w obronie. Na przerwę zespół z Poznania schodził z trzybramkowym prowadzeniem 15:12. W szatni trener Budrewicz przeprowadził męską rozmowę ze swoimi graczami. Efekt był widoczny, już po pierwszych minutach drugiej odsłony, gdy kaliszanie zdobyli sześć goli z rzędu, objęli prowadzenie, którego nie oddali do końca. W ostatnich minutach zespół Grunwaldu wyraźnie tracił siły, a w kaliskiej ekipie pojawili się zmiennicy. Ostatecznie MKS wygrał 28:23 i awansował do półfinału pucharu na szczeblu wojewódzkim. Był to już czwarty mecz w tym sezonie, w którym najskuteczniejszym zawodnikiem w kaliskiej ekipie był Jakub Tomczak, który tym razem wspólnie z Arturem Bożkiem zdobyli po 6 goli.

MKS Kalisz - WKS Grunwald Poznań 28:23 (12:15)

MKS: Krekora, Trojański - Bożek 6, Tomczak 6, Kobusiński 5, Gomółka 3, Kuśmierczyk 3, Sieg 3, Celek 1, Krzywda 1, Fugiel, Klara, Piekarski, Salamon.

Grunwald: Kulczyński - Dutkiewicz 8, Koligat 3, Nieradko 3, Wachowiak 3, Walczak 3, Śliwiński 2, Meissner 1.

Kto wie, jak potoczyłyby się losy koszykarskich derby Wielkopolski w I lidze mężczyzn, gdyby nie fantastyczny przechwyt Marcina Dymały na niespełna pół minuty przed końcem meczu. To właśnie ostrowianin kapitalną grą zapewnił triumf 64:60 koszykarzom Intermarche Bricomarche BM Slam Stali nad AZS-em Politechniką Poznań.

Po wyrównanej pierwszej kwarcie, po której było 16:14 dla akademików z Poznania, Stal w drugiej kompletnie stanęła, zdobywając zaledwie 5 punktów. Nic więc dziwnego, że do przerwy było aż 35:19 dla AZS-u. Na szczęście w drugiej połowie żółto-niebiescy, w szeregach których pojawił się po kontuzji Wojciech Żurawski, obudzili się. Od stanu 21:37 rzucili 17 punktów z rzędu i odzyskali prowadzenie. Na krótko, bo chwilę później AZS zdobył serię 9 punktów i wygrywał 46:38. W dramatycznej końcówce bohaterem był Marcin Dymała, który najpierw doprowadził do remisu po 59, a później popisał się fantastycznym przechwytem i akcją 2+1. To praktycznie rozstrzygnęło losy spotkania. Derby Wielkopolski ostatecznie padły łupem Stali, która wygrała w Poznaniu 64:60. Najwięcej punktów dla gości rzucili: Dymała 19, Kaczmarzyk 16 i Ochońko 9.