6 czerwca jest jedną z najtragiczniejszych dat w historii ostrowskiego żużla. Dokładnie 15 lat temu 6 czerwca 1996 roku na torze w Ostrowie doszło do makabrycznego wypadku, w wyniku którego śmierć poniósł ulubieniec miejscowych kibiców, Rif Saitgariejew.

Czas biegnie szybko, przez lata w Ostrowie startowało wielu świetnych zawodników, ale w pamięci kibiców speedway'a w właśnie ten żużlowiec pozostał na zawsze. Rif Saitgariejew - bo o nim mowa - pojawił się w Ostrowie w 1994 roku. Szybko zaskarbił sobie ogromną sympatię kibiców. Jeździł odważnie i widowiskowo. Nie było dla niego straconych pozycji. Dzięki swoim zapierającym dech w piersiach akcjom zyskał przydomek "Tatarska Strzała". Saitgariejew był nie tylko świetnym żużlowcem, ale także wspaniałym człowiekiem. Dokładnie 15 lat temu podczas meczu ówczesnej Iskry z Unią Leszno w piątym wyścigu doszło do makabrycznego karambolu. Saitgariejew uderzył w słupek przy bramie wjazdowej do parkingu. Obrażenia głowy były tak poważne, że rosyjskiego żużlowca nie udało się uratować. Zmarł 12 dni później w ostrowskim szpitalu. Miejscowi kibice, by uczcić pamięć o Rifie ufundowali pamiątkową tablicę, którą zamontowano przed trybuną Stadionu Miejskiego. 6 czerwca w kolejną rocznicę tragicznego wypadku znów pewnie zapłoną przed nią znicze i pojawią się kwiaty.

kmiecikrc.fm