Łańcuch Herbowy Ostrowa Wielkopolskiego to trofeum cenione w żużlowym światku. Największe znaczenie ma on jednak dla ostrowskich żużlowców. W historii zaledwie dwóch rodowitych ostrowian sięgało po to trofeum. 29 lat temu niespodziewanie wygrał go Jacek Brucheiser. W tę niedzielę przed szansą wywalczenia go stanie jego syn, Sebastian, który w tym sezonie wrócił do uprawiania żużla i przekonał się, że nawet druga liga to nie przelewki.

„Druga liga podniosła swój poziom. Nie jest taka łatwa jak kiedyś. W przeszłości zawodnicy startowali na gorszym sprzęcie. Teraz każdy ma szybkie motocykle. Jest naprawdę cieżko. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie będzie lepiej. A ten rok chciałbym uwieńczyć dobrym występem w Łańcuchu Herbowym. Nie ukrywam, że marzę o tym trofeum. Chciałbym nawiązać do sukcesu taty, który wygrał to trofeum w 1981 roku. Gdyby mi się udało wygrać, sprawiłbym ogromną niespodziankę tacie. Będę na pewno walczył" - zapowiada Sebastian Brucheiser.

W historii turniejów o Łańcuch Herbowy dotychczas mieliśmy tylko jeden przypadek, że syn powtórzył wyczyn ojca. W 1979 roku w najstarszym turnieju żużlowym w Polsce triumfował Robert Słaboń, a sukces ojca 25 lat później powtórzył niespodziewanie syn, Krzysztof.
Dodajmy, że 58.Turniej Żużlowy o Łańcuch Herbowy Ostrowa odbędzie się już w tę niedzielę o godzinie 12:00.

kmiecikrc.fm